Słyszę
strzał. Jestem przygotowana na ból i upadek, lecz ku mojemu
zdziwieniu nic się nie dzieje. Czy właśnie tak wygląda śmierć?
Czy w chwili, gdy przychodzi, przestajemy odczuwać? Jeśli
tak, to dlaczego wciąż zachowuję świadomość umysłu?
Powoli otwieram oczy i spoglądam przed siebie, widząc kłótnię dwóch dobrze zbudowanych mężczyzn. Nie mogę powiedzieć, że jestem bezpieczna, lecz z pewnością zyskuję kilka cennych sekund. Odwracam się za siebie i zaczynam biec. Jeden z mężczyzn chwyta mnie za nadgarstek i zdecydowanym ruchem powala na ziemię. Przewracam się na plecy i zaczynam wymachiwać rękami, które natychmiast zostają przytwierdzone do podłoża. Mój instynkt samozachowawczy podpowiada mi, by kopnąć oprawcę w krocze, jednak zanim wykonuję ruch, mężczyzna wymierza mi siarczysty policzek.
– W każdej chwili mogę cię zabić. Jednak istnieje jakiś powód, który mnie od tego powstrzymuje, dlatego uszanuj moją decyzję i uspokój się, zanim zmienię zdanie.
Przyglądam się twarzy strażnika i dochodzę do wniosku, że to on mierzył do mnie niespełna minutę temu.
– Dlaczego na nas napadacie? – pytam. – Dlaczego nie zostawicie nas w spokoju?
W odpowiedzi mężczyzna przykłada do ust wskazujący palec. W oddali słychać kilka strzałów, którym towarzyszą nieprzerwane jęki zranionych ludzi. To wystarcza. Opanowuję drżenie ciała, zamykam oczy i milczę. Strażnik podnosi się z ziemi i odwraca do jednego ze swoich kolegów.
– Ta już nie żyje – stwierdza.
Spod uchylonych powiek widzę, że na znak porozumienia mężczyzna kiwa głową i obaj odchodzą w kierunku Pałacu Sprawiedliwości.
Przez długi czas leżę na ziemi, starając się nie wykazywać żadnych funkcji życiowych. I chociaż mam już niemalże całkowitą pewność, że zniknęłam z pola widzenia wszystkich strażników, na wszelki wypadek spędzam na podłożu jeszcze kilka minut. Po upływie tego czasu podnoszę się i otrzepuję z brudu. Moim oczom ukazuje się straszliwy widok, którego – przysięgam, nie zapomnę do końca życia. Co innego widzieć na telebimie trybutów walczących o przetrwanie, co innego doświadczyć śmierci ludzkiej osobiście. Rozglądam się wokół i widzę kilkanaście bezwładnie leżących ciał. Niektórzy odeszli szybko, dostając od losu kulkę w puls bądź serce. W ciałach innych dostrzegam rany po kilkakrotnych uderzeniach noża. Ale najgorszy jest widok przybitej do pnia kilkuletniej dziewczynki.
Podchodzę bliżej, by zamknąć jej puste oczy, ale wtedy wątła ręka chwyta mnie za skraj sukienki. W pierwszej chwili z przerażaniem odskakuję w tył. Po chwili klękam na ziemi i dotykam mokrego od łez policzka.
– Spokojnie, będzie dobrze – szepczę, chociaż wiem, że to kłamstwo. Nawet nie mam pewności, czy dziewczynka jeszcze słyszy moje nic nieznaczące słowa.
Dla pewności dotykam jej nadgarstka i próbuję wyczuć puls. Na próżno. Nie jestem już w stanie pomóc...
Ćwiek wygląda jak arena pełna poległych trybutów. A przecież Głodowe Igrzyska dobiegły końca.
Odchodzę, zastanawiając się, dlaczego postanowiono mnie oszczędzić. W każdej chwili mogę cię zabić. Jednak istnieje jakiś powód, który mnie od tego powstrzymuje, dlatego uszanuj moją decyzję i uspokój się, zanim zmienię zdanie. Jakim prawem zasługuję na życie bardziej niż tamta dziewczynka?
Powoli otwieram oczy i spoglądam przed siebie, widząc kłótnię dwóch dobrze zbudowanych mężczyzn. Nie mogę powiedzieć, że jestem bezpieczna, lecz z pewnością zyskuję kilka cennych sekund. Odwracam się za siebie i zaczynam biec. Jeden z mężczyzn chwyta mnie za nadgarstek i zdecydowanym ruchem powala na ziemię. Przewracam się na plecy i zaczynam wymachiwać rękami, które natychmiast zostają przytwierdzone do podłoża. Mój instynkt samozachowawczy podpowiada mi, by kopnąć oprawcę w krocze, jednak zanim wykonuję ruch, mężczyzna wymierza mi siarczysty policzek.
– W każdej chwili mogę cię zabić. Jednak istnieje jakiś powód, który mnie od tego powstrzymuje, dlatego uszanuj moją decyzję i uspokój się, zanim zmienię zdanie.
Przyglądam się twarzy strażnika i dochodzę do wniosku, że to on mierzył do mnie niespełna minutę temu.
– Dlaczego na nas napadacie? – pytam. – Dlaczego nie zostawicie nas w spokoju?
W odpowiedzi mężczyzna przykłada do ust wskazujący palec. W oddali słychać kilka strzałów, którym towarzyszą nieprzerwane jęki zranionych ludzi. To wystarcza. Opanowuję drżenie ciała, zamykam oczy i milczę. Strażnik podnosi się z ziemi i odwraca do jednego ze swoich kolegów.
– Ta już nie żyje – stwierdza.
Spod uchylonych powiek widzę, że na znak porozumienia mężczyzna kiwa głową i obaj odchodzą w kierunku Pałacu Sprawiedliwości.
Przez długi czas leżę na ziemi, starając się nie wykazywać żadnych funkcji życiowych. I chociaż mam już niemalże całkowitą pewność, że zniknęłam z pola widzenia wszystkich strażników, na wszelki wypadek spędzam na podłożu jeszcze kilka minut. Po upływie tego czasu podnoszę się i otrzepuję z brudu. Moim oczom ukazuje się straszliwy widok, którego – przysięgam, nie zapomnę do końca życia. Co innego widzieć na telebimie trybutów walczących o przetrwanie, co innego doświadczyć śmierci ludzkiej osobiście. Rozglądam się wokół i widzę kilkanaście bezwładnie leżących ciał. Niektórzy odeszli szybko, dostając od losu kulkę w puls bądź serce. W ciałach innych dostrzegam rany po kilkakrotnych uderzeniach noża. Ale najgorszy jest widok przybitej do pnia kilkuletniej dziewczynki.
Podchodzę bliżej, by zamknąć jej puste oczy, ale wtedy wątła ręka chwyta mnie za skraj sukienki. W pierwszej chwili z przerażaniem odskakuję w tył. Po chwili klękam na ziemi i dotykam mokrego od łez policzka.
– Spokojnie, będzie dobrze – szepczę, chociaż wiem, że to kłamstwo. Nawet nie mam pewności, czy dziewczynka jeszcze słyszy moje nic nieznaczące słowa.
Dla pewności dotykam jej nadgarstka i próbuję wyczuć puls. Na próżno. Nie jestem już w stanie pomóc...
Ćwiek wygląda jak arena pełna poległych trybutów. A przecież Głodowe Igrzyska dobiegły końca.
Odchodzę, zastanawiając się, dlaczego postanowiono mnie oszczędzić. W każdej chwili mogę cię zabić. Jednak istnieje jakiś powód, który mnie od tego powstrzymuje, dlatego uszanuj moją decyzję i uspokój się, zanim zmienię zdanie. Jakim prawem zasługuję na życie bardziej niż tamta dziewczynka?
Idąc w kierunku domu, uświadamiam sobie, że mama jest w pracy. Po tym, co się wydarzyło,
nie chcę być sama, więc zbaczam z drogi i skręcam prosto w
uliczkę, w której mieszka mój przyjaciel.
Zauważam go
już z pewnej odległości. Ian
wybiega
mi naprzeciw, a
widząc moje
roztrzęsienie, bez
słowa
przyciąga do siebie i przytula. On jeszcze nie wie, że przyczyną
mojego smutku nie są żadne
błahostki,
którymi dzieliłam się z nim dotychczas. Nie wie, że wolność,
którą zapewniła nam Katniss, jest ulotna.
Siedzę w wygodnym fotelu otulona kocem, który przyniosła mi pani Hayland, i od dłuższego czasu w milczeniu wpatruję się w kubek gorącej czekolady. Ludzie mówią mi, że jestem silna, jednak żadna siła nie jest w stanie zapobiec temu, co w tej chwili czuję. Wiem, że Ian cierpliwie czeka, aż będę w stanie powiedzieć, co się stało. W myślach dziękuję mu za jego troskę.
W końcu podnoszę wzrok i zaczynam swoją wypowiedź od przeprosin za sprawiony kłopot. Jednak zanim przechodzę do meritum, w drzwiach do domu państwa Hayland staje roztrzęsiony ojciec Iana.
– Nie uwierzycie, co się stało – mówi. – Strażnicy Pokoju zabili na ćwieku cywili!
Wzrok wszystkich domowników skupia się na mnie, więc po chwili ciszy zaczynam wszystko wyjaśniać. Opowiadam o siwowłosej kobiecie, o mężczyźnie, który uratował mi życie i o biednej dziewczynce, która zmarła na moich oczach.
Nikt niczego nie komentuje, nikt nie próbuje mnie pocieszać. Ian klęczy tuż przy mnie i trzyma za lodowate dłonie.
– Tylko nie mów mi, że będzie dobrze – proszę. – Powiedziałam to dziś tej dziewczynce. I wiesz co? – dodaję. – Umarła. Nigdy nie będzie dobrze. Primrose miała rację, to jeszcze nie koniec. Ten terror nigdy się nie skończy! Jesteśmy skazani na ból i cierpienie. Na bezczynne czekanie, aż śmierć przyjdzie i po nas. To bez znaczenia, czy zostajemy trybutami Głodowych Igrzysk. Igrzyska rozgrywają się każdego dnia. Zaglądają do okien naszych domów, wyłaniając uczestników finałowej rundy. To, że dziś przeżyłam, niczego nie zmienia.
– Być może masz rację. Być może wcale nie jesteśmy wolni. Jednak gra trwa nadal, a ty żyjesz! Należysz do osób, które walczą do samego końca i choćby świat walił się na nowo, ty wyjdziesz temu naprzeciw. – Ian podnosi dłoń i opuszkiem palca dotyka mojego policzka. Wiem, że po części ma rację.
Czuję się kiepsko z myślą, że nie wykazałam się ani krztą empatii względem osób, które zginęły na moich oczach. Samolubnie skupiłam się na własnych lękach, a przecież ludzie w dystrykcie stracili członków swoich rodzin. Zapewne jutro wrócę do codziennych obowiązków w chwili, gdy obowiązkiem dla kogoś innego będzie wyprawienie pogrzebu własnej córki bądź matki.
Pani Hayland nakrywa do stołu i prosi mnie, bym została na obiedzie. Kiwam głową i zajmuję jedno z krzeseł. Gdy sięgam po serwetkę, do pokoju wpada młodsza siostra Iana.
– Mamo, tato! – krzyczy. – Wybrano nowego prezydenta!
To zapowiedź nadchodzących kłopotów...
Siedzę w wygodnym fotelu otulona kocem, który przyniosła mi pani Hayland, i od dłuższego czasu w milczeniu wpatruję się w kubek gorącej czekolady. Ludzie mówią mi, że jestem silna, jednak żadna siła nie jest w stanie zapobiec temu, co w tej chwili czuję. Wiem, że Ian cierpliwie czeka, aż będę w stanie powiedzieć, co się stało. W myślach dziękuję mu za jego troskę.
W końcu podnoszę wzrok i zaczynam swoją wypowiedź od przeprosin za sprawiony kłopot. Jednak zanim przechodzę do meritum, w drzwiach do domu państwa Hayland staje roztrzęsiony ojciec Iana.
– Nie uwierzycie, co się stało – mówi. – Strażnicy Pokoju zabili na ćwieku cywili!
Wzrok wszystkich domowników skupia się na mnie, więc po chwili ciszy zaczynam wszystko wyjaśniać. Opowiadam o siwowłosej kobiecie, o mężczyźnie, który uratował mi życie i o biednej dziewczynce, która zmarła na moich oczach.
Nikt niczego nie komentuje, nikt nie próbuje mnie pocieszać. Ian klęczy tuż przy mnie i trzyma za lodowate dłonie.
– Tylko nie mów mi, że będzie dobrze – proszę. – Powiedziałam to dziś tej dziewczynce. I wiesz co? – dodaję. – Umarła. Nigdy nie będzie dobrze. Primrose miała rację, to jeszcze nie koniec. Ten terror nigdy się nie skończy! Jesteśmy skazani na ból i cierpienie. Na bezczynne czekanie, aż śmierć przyjdzie i po nas. To bez znaczenia, czy zostajemy trybutami Głodowych Igrzysk. Igrzyska rozgrywają się każdego dnia. Zaglądają do okien naszych domów, wyłaniając uczestników finałowej rundy. To, że dziś przeżyłam, niczego nie zmienia.
– Być może masz rację. Być może wcale nie jesteśmy wolni. Jednak gra trwa nadal, a ty żyjesz! Należysz do osób, które walczą do samego końca i choćby świat walił się na nowo, ty wyjdziesz temu naprzeciw. – Ian podnosi dłoń i opuszkiem palca dotyka mojego policzka. Wiem, że po części ma rację.
Czuję się kiepsko z myślą, że nie wykazałam się ani krztą empatii względem osób, które zginęły na moich oczach. Samolubnie skupiłam się na własnych lękach, a przecież ludzie w dystrykcie stracili członków swoich rodzin. Zapewne jutro wrócę do codziennych obowiązków w chwili, gdy obowiązkiem dla kogoś innego będzie wyprawienie pogrzebu własnej córki bądź matki.
Pani Hayland nakrywa do stołu i prosi mnie, bym została na obiedzie. Kiwam głową i zajmuję jedno z krzeseł. Gdy sięgam po serwetkę, do pokoju wpada młodsza siostra Iana.
– Mamo, tato! – krzyczy. – Wybrano nowego prezydenta!
To zapowiedź nadchodzących kłopotów...
Hej! Na początku: dziękuję za Twój komentarz u mnie. Jestem mile zaskoczona, że moje opowiadanie przypadło Ci do gustu i dzięki za wyjaśnienie w sprawie spamu, bo nie chciałam ci śmiecić na blogu :D
OdpowiedzUsuńHm, zastanawia mnie czemu ten Strażnik uratował Iness. Może, bądźmy szczerzy, dziewczyna mu się spodobała? Albo ma jakieś zamiary wobec niej? Ale... nie, nie wiem ;-; Może to, że jej przyjaciółką była Prim i widzą w niej potencjalne zagrożenie? Coś czuję, że tutaj to nie Katniss będzie ratowała Dystrykty, ale właśnie Iness. Podziwiam ją, szczerze mówiąc, gdybym ja zobaczyła taką rzeź... I jeszcze ta kilkuletnia dziewczynka. Jej śmierć była okropna... Szkoda, że Iness nie zdjęła jej z pnia, ale była pewnie w takim szoku, że jak najszybciej chciała uciec i znaleźć schronienie. Ten prezydent nie zwiastuje niczego dobrego, pewnie się narobi syfu i trzeba będzie sprzątać.
Co mi pozostało? Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział!
Pozdrawiam,
CM Pattzy
At your command
Zastanawia mnie to co CM Pattzy, czyli dlaczego Strażnik ją oszczędził.
OdpowiedzUsuńIness ma przyjaciela imieniem Ian - uwielbiam to imię
Chciałam powiedzieć, że cytaty: " To bez znaczenia, czy zostajemy trybutami głodowych igrzysk. Igrzyska rozgrywają się każdego dnia. Zaglądają do okien naszych domów wyłaniając uczestników finałowej rundy. " - jest przepiękny. W moim domu mam zeszyt z zapisami ulubionych cytatów z książek i pierwszy raz cytat z opowiadania z internetu będzie do niego wpisany.
Nowy prezydent Kapitolu - broń boże, już się boje co będzie dalej.
Czekam na nexta :*
http://fear-of-losing.blogspot.com
Mój cytat w gronie Twoich ulubionych? Bardzo mnie to cieszy :)
UsuńNo, w końcu się wzięłam, odłożyłam książkę i przeczytałam rozdział :3
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim to bardzo dziękuję za to, że mnie poinformowałaś o nowym rozdziale :) Mam nadzieję, że to się nie zmieni i o kolejnych notkach także mnie poinformujesz :3 Oczywiście, że mi się ten rozdział także podoba :3 Cieszy mnie to, że jeden ze strażników uratował Iness. Ale tego się dowiem na pewno z kolejnymi notkami, których już się nie mogę doczekać :D Zastanawia mnie, jakim trzeba być człowiekiem, aby zabijać ludzi. A już szczególnie kilkuletnie dziewczynki ;-; Dobrze, że ma kogoś takiego jak Ian (lubię to imię :3). Sama mam przyjaciela, więc coś na ten temat wiem :)
Nowy prezydent... Po pierwsze, to na pewno nic dobrego, jak sama napisałaś. A po drugie, to bardzo jestem ciekawa kto to :)
No to do napisania!
Pozdrawiam,
s.w.e.e.t.n.e.s.s
Na pytanie kto to, będzie odpowiedź już w kolejnym rozdziale. Więcej nie zdradzę, mam nadzieję, że będzie ciekawie ;)
UsuńWspaniały rozdział, nie mogę się już doczekać następnego. Ciekawi mnie co spowodowało, że strażnik ja oszczędził i co dalej się potoczy.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie czy w najbliższych rozdziałach dowiemy się czemu ten strażnik jej nie zabił. Czekam z niecierpliwością na next. Pozdrawiam
Świetny rozdział! Juz nie mogę się doczekać następnego. Masz niesamowity talent pisarski. Jestem Twoja największą fanką. Buziaki xoxoxo :*
OdpowiedzUsuńJo.
Ps. Nowy wygląd bloga jest piękny :*
Asiek, piszesz niepowtarzalne komentarze xD
UsuńZdradziło Cię: Buziaki xoxoxo :*
;)
Dla mnie to trochę zatrważające. Nie dość, że przeprowadzono egzekucje na kilkunastu niewinnych ludziach to trzeba przejść z tym do porządku dziennego. Halo? Ludzie przed chwila zamordowano waszych sąsiadów, mężów, córki, ojców i matki a wy musicie żyć jakby to się nigdy nie wydarzyło. Jak w takiej chwili można jeść spokojnie obiad?! Kilka minut po tym jak trzymało się za rękę umierające dziecko.
OdpowiedzUsuńŚwiat jest cholernie niesprawiedliwy i okrutny. Paranoja jakaś.
No i ciekawi mnie dlaczego ten Strażnik oszczędził Iness. Hm... Mam nadzieję, że wyjaśni się to wkrótce ^^
Zrobiłaś tak drastyczny wstęp że aż usta zwinęły mi się w podkówkę. :c Czemu? No i ciekawe któż to będzie nowym prezydentem? Snow reaktywacja...? A tfe. Dziękuje. Nie gram w tym duecie.
Ale będę czytać i oczekiwać choć mam jedno zastrzeżenie. Rozdzialiki strasznie skromne. Co ty na to aby lekko je wydłużyć? ;)
No życzę weny i pozdrawiam ;*
Buziaki Inna :3
PS. Jeśli masz ochotę zapraszam też do mnie:
http://exiled-welcome-to-real-world.blogspot.com/
http://the-mind-hackers.blogspot.com
Ludzie po tylu przejściach w pewnym stopniu uodpornili się na śmierć. W końcu w czasie rebelii zginął prawie cały dystrykt 12.
UsuńCo do długości rozdziałów to owszem, z początku będą troszkę krótkie, ale to po to, by nie odstraszyć tych bardziej leniwych czytelników. Jeśli komuś spodoba się moja historia to myślę, że będzie czytać i dłuższe wpisy ;)
Dziękuję za miłe słowo, pozdrawiam i zapowiadam, że na blogi wpadnę :)
http://rainydarknesswiththebookodshadow.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam. :D
Typowy spamik, bez słowa o rozdziale? Nie, dziękuję:)
UsuńSłówko na temat spamu zawarte jest na dole strony :)
Jestem tu pierwszy raz i muszę zadać pytanie - czy piszesz książkę? :) miło mi się czytało powyższy tekst, jest doskonale zbudowany stylistycznie.
OdpowiedzUsuńNie, (jeszcze nie) :P
UsuńMam mnostwo opowiadan, ktore leza gdzies w szuufladzie, ale na ambitne dzielo potrzebuje wiecej czasu :)
Dobra, przeczytane! Cóż, muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Historia godna samej Suzanne Collins. Zastanawiam się i zastanawiam, kto może być tym prezydentem. Może Plutarch Havensbee? Chyba wszystko jest u ciebie możliwe, więc nawet nie próbuję zgadywać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next,
Priori :)
Nestia, rozdział jest super! : ) Pozostawia mały niedosyt : ) Na pewno chciałabym się dowiedzieć trochę więcej o głównej bohaterce. Mogłabyś opisać jej charakter, zachowanie żeby ta bohaterka po prostu stała się bliższa czytelnikom. I na pewno chciałabym aby przyjaźń Iana i Iness przerodziła się w coś więcej :D W każdym razie dużo się dzieje. Fenomenalnie opisałaś śmierć tej małej dziewczynki,której Iness nie mogła pomóc i ocalenie Iness przez Strażnika Pokoju. Trochę szkoda, że nie piszesz nic o Katnis, ale może naprawisz to w kolejnych rozdziałach. Mogłabyś wspomnieć co się z nią teraz dzieje nawet jeśli nie chcesz o niej pisać.Rozdział super i czekam na nexta. Pozdrawiam! Nel : )
OdpowiedzUsuńhttp://leknauczucie.blogspot.com/
Trafiłaś w punkt, bo o Katniss dowiemy sie już nieco w 2 rozdziale ;)
UsuńTo wspaniale : )
UsuńNa początku odpowiem na pytanie, jasne, jak pojawi się u mnie jakiś rozdział dam znać w komentarzu, takim jak ten. Ale na razie nowego rozdziału jeszcze nie ma.
OdpowiedzUsuńRozdział intrygujący, jestem bardzo ciekawa czemu Strażnik oszczędził główną bohaterkę, co to za powód, dzięki któremu postanowił darować jej życie. Myślę, że prezydentem będzie nowa osoba, którą wymyślisz, bo nikt z książki nie nadaje się mi się do kontynuowania filozofii Snowa. Jak już poprzedniczka to zauważyła nie napisałaś nic o Katniss, ale ona żyje, mam rację?
" - Spokojnie, będzie dobrze – szepcę"
szepczę
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
www.amandiolabadeo.blogspot.com
Faktycznie, zgubiłam literkę :P
UsuńPoprawię to jak wejdę na komputer :)
Śliczny szablon! :D
OdpowiedzUsuńA rozdział - świetny! Oby tak dalej ;)
O miło słyszeć. Ma kilka niedociągnięć , ale i tak jestem z niego dumna ;)
UsuńMusze przyznać, że trochę to mną wstrząsnęło to, ile osób zabiałś już w pierwszym rozdziale, ale jak szaleć, to szaleć, no nie? :P I to o wyborze nowego prezydenta też nie napawa optymizmem. I pewnie niedługo pojawi się wiadomość o siedemdziesiątych szóstych głodowych igrzyskach, z czego też się nie bardzo cieszę. A scenka z umierająca dziewczyną przybitą do pnia była przerażająca, aż dotałam gęsiej skórki. W ogóle to współczuję głownej bohaterce, ze musała być tego świadkiem i zastanawiam sie, czemu nie zabili jej jak pozostałych a ten strażnik pokoju ją oszczędził? Może miał ku temu jakieś ważniejsze powody? Nie wiem, ale dodałam do obserwowanych i zamorduję cię normalnie, jak w przeciągu najbliższych kilku dni nie dodasz nic nowego :*
OdpowiedzUsuńA tak poza tym, to jeśli miałabyś jeszcze ochotę dowiedzieć się, co nowego w pamiętniku Evy, to zapraszam :D
http://moj-prywatny-pamietnik.blogspot.com
Trzeba było zacząć mocnym akcentem. A dodam, że będzie jeszcze gorzej. Na bloga zaglądam od czasu do czas, chociaż przyznam szczerze, że narobiłam sobie zaległości tu i tam...
UsuńWitaj, zareklamowałaś się u mnie na blogu i oto jestem :D
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo przypadł mi do gust, gdyż jestem fanką serii książek "Igrzyska śmierci". Uwielbiam w nich zwłaszcza tę chęć ludzi do życia, pomimo niedogodnych warunków. A twoje opowiadanie opowiada o tym, co się stało po rewolucji poprowadzonej przez Katniss? Brzmi intrygująco. A teraz ocena co do rozdziału:
Nowy Prezydent Kapitolu? Snow reaktywacja? Dzięki Panu, że on zginął. Jednak ten "nowy" urządził niezłą rzeź (przypuszczam, że to on rozkazał wymordować tych ludzi, nie? Jak się mylę to mnie popraw :D). No i ciekawi mnie również, dlaczego nasza bohaterka została oszczędzona? Musi być albo wyjątkowa, albo potrzebna Kapitolowi. Ech... zaczyna się moje główkowanie nad rozdziałem, do czego musisz się przyzwyczaić, bo zostaję na dłużej :P
Dziękuję ślicznie za komentarz u mnie. Mam nadzieję, że moje wypociny ci się nie znudzą, jeśli chcesz je dalej czytać ;)
Pozdrawiam Ja - Mandarynkożercza Jane :3
Ja się zabije... JAK MOGŁAŚ TO ZROBIĆ!!! widziałam masę blogów o igrzyskach. Szukając ich wpadłam na twoj wcześniejszy w sensie o Cassie, Kyrze, Reed i wgl. On był cudowny!!! Myślałam że w następnym poście będzie pisać ze jej się to przysniło albo ze Cassie przeżyła a ty go... zawiesilas? Skonczylas? Nwm. Zaczelas nowe opowiadanie i jestem zalamana. BŁAGAM NIE KONCZ TAK TEGO! pisz dalej tamtą historie! Prosze!!! :( :( :( :( :(
OdpowiedzUsuń~(zawiedziona)Marcysiaa
Tamtą historię już skończyłam, miło mi, że tak się podobała. Ostatni rozdział (19) uległ zmianom i jest w nim zawarte zakończenie. W menu po lewej stronie jest link. A igrzyska zaczęłam pisać, bo bardzo chciałam stworzyć własną arenę :)
UsuńŚwietnie dobrana muzyka, genialnie się to czyta :D
OdpowiedzUsuńBędę często wpadać :)
mackenziexox.blogspot.com
Wspaniały rozdział, po raz kolejny nie mogę się doczekać następnego wpisu :):)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie:
www.Anita-Turowska.blogspot.com
Nie czytałam Igrzysk, ale oglądała... tą część co ostatnio puszczano w kinach nie oglądając wcześniejszych, ale co tam. W sumie podoba mi się, ale króciutkie te twoje rozdziały x) Mam nadzieję, że potem będą już dłuższe. No czekam i życzę weny
OdpowiedzUsuńPozdrawia gorąco i zapraszam tez do mnie:
http://virdenis-blood-brothers.blogspot.com/
Zapraszam na krótką informację do siebie, Nestia : )
OdpowiedzUsuńTematyka jak najbardziej dla mnie, kocham Igrzyska <3 (nie jestem tak bardzo znienawidzonym sezonowcem w wyniku premiery Kosogłosa)
OdpowiedzUsuńŚmierć niewinnych jest tam czymś codziennym ale to i tak jest nie do przyjęcia.. Rozdział mi się bardzo podoba, króciutki ale przyjemnie się czytało. Nowy prezydent, to zawsze zwiastuje kłopoty. No wciągnęłaś mnie, będę wpadać częściej a tymczasem życzę weny i zapraszam do mnie alex2708.blogspot.com
Bardzo fajny rozdział. Piszesz bardzo lekko, przez co przyjemnie się czyta. Świetny pomysł z tym nowym prezydentem kapitolu. Ostatnie zdanie zapowiada bardzo ciekawe opowiadanie. Nie potrafię się doczekać nexta.
OdpowiedzUsuńPs. Skąd pomysł na imię Iness ?
Weny :*
http://tommorow-is-beautifull-dream.blogspot.com/
W tym rozdziale nie było zbyt dużo akcji, a mimo to zawierał jakąś treść. Poznajemy kolejnego bohatera - Iana, a w mojej głowie rodzi się pytanie, kim był strażnik, który uratował Innes życie? Albo może dokładniej - oszczędził ją? Czy ją znał?
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział napisany bardzo ładnie. Spójnie, lekko i interesująco - dokładnie tak, jak powinno być.
Tekst posta: "Należysz do osób, które walczą do samego końca i choćby świat walił się na nowo, ty wyjdziesz temu naprzeciw" - dlaczego wybrałam akurat ten? Bo brzmi jak przepowiednia, niczym znak kolejnych rozdziałów i dlatego jest taki wyjątkowy
Podobnie, jak wcześniej: błędy i uwagi zostawiam na koniec :)
1. "Mój samozachowawczy instynkt podpowiada mi" - lepiej brzmiałoby (a to wpływa na lekkość czytania) "instynkt samozachowawczy", niż tak, jak jest na odwrót.
2. "To bez znaczenia, czy zostajemy trybutami Głodowych Igrzysk. Igrzyska rozgrywają się każdego dnia." - powtórzenie. To drugie "Igrzyska" możesz zastąpić po prostu słowem "one"
Idę czytać dalej,
Minoo
healer-of-century.blogspot.com
Również dziękuję za analizę tekstu. Pierwszy punkt idzie do poprawy. W przypadku drugiego uważam, że są pewne sytuacje, w których powtórzenia są zabiegiem celowym, a nie wynikiem błędów. Tak też w moim zamyśle jest w wyżej wymienionej sytuacji.:)
UsuńHm.... pozostawiasz nas z większą ilością pytań niż faktów. Dlaczego strażnicy pokoju urządzili krwawą rzeż na ćwieku? Dlaczego oszczędzili naszą bohaterkę? Kim był ten strażnik i co chciał powiedzieć?
OdpowiedzUsuńMnie frapuję, jak ty rozumiesz to, że właśnie zabito kilkunastu ludzi, a reszta mieszkańców próbuje przejść nad tym faktem do codziennej rutyny? Są po prostu tak zastraszeni i zniewoleni po rebelii, że nie reagują? Nie odbieraj tego jak krytykę ;) Po prostu pytam z ciekawości.
Pozdrawiam ;) przezstrony.blogspot.com
No nie. Nie spodziewałam się tego. Aż boję się pomyśleć, co będzie dalej. Czuję, że to nie będzie nic dobrego :v
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, ale polubiłam Iana. Hmm... mam nadzieję, iż nie okaże się czarnym charakterem.
I kim, do diabła, był ten Strażnik Pokoju? Dlaczego ją uratował? Na dodatek z własnej (możliwe, że działał dla kogoś) woli?:O
Ja pierdziele, to rozdział pierwszy i tyle akcji. :D Rozdzial super, ale rozpiszę się dopiero pod ostatnim, który dodałaś. Coś przeczuwam, że będzie to super opowiadanie. :D
OdpowiedzUsuń