26 sierpnia, 2015

11.

      – No dobrze, moi drodzy. Zobaczmy pozostałych trybutów – mówi Lavinia, odkładając na bok filiżankę herbaty. Zgodnie kiwamy głowami, ale ciekawość szybko ustępuje miejsca strachowi, który podpowiada, że w nocy nawiedzą mnie koszmary.
     Kiedy na ekranie pojawia się nagranie z Dystryktu Pierwszego, wiem, że mam rację i natychmiastowo tracę nadzieję w zwycięstwo.
     Cecilia Elwyn, lat siedemnaście. Sojusz z tak silną i niezależną dziewczyną to marzenie większości trybutów. Szczególnie, jeśli chodzi o męską część naszego grona.
     Callan Houden, lat osiemnaście. Wysoki, wysportowany blondyn z wyrazem twarzy, który mówi tylko jedno: „zabiję każdego, kto stanie mi na drodze”.
     Kątem oka spoglądam na Iana i wiem, że nie spodziewał się tak silnego duetu. Nie po tym, jak zawodowcy przestali ćwiczyć. Chociaż sądząc po tej dwójce, jestem niemalże pewna, że część nastolatków nadal brała udział w treningach.
     Dystrykt Drugi. Czternastoletnia Sharon Jarvis, z nieporadnie skrywanym przerażeniem stanowi łatwy kąsek dla pozostałych trybutów. Tuż po niej na scenie pojawia się ciemnowłosy siedemnastolatek. Brandon Odell. Silny, ale nie dość mściwy. Może będę w stanie się z nim dogadać. Tym bardziej, że podobnie jak trybut z Jedynki, Trójki, Dziewiątki i Dziesiątki, zbuntował się przed kamerami i zdarł z siebie koszulkę z podobizną Pullmana. No i oczywiście podobnie jak ja!
     Trójkę reprezentują: szesnastoletnia, rudowłosa Mia Oakley oraz osiemnastoletni Dick Otis. Obawiam się ich równie mocno, co pary z Jedynki.
     W chwili, gdy trybuci podają sobie dłonie, oblewa fala gorąca i zaczynam czuć mdłości. Widok moich przeciwników uświadamia mi, że tak naprawdę idę wraz z nimi zabijać. Idę do miejsca, gdzie godność człowieka upada poniżej zera. Biorę głęboki wdech i ponownie kieruję wzrok ku ekranowi, bo nie pozostaje mi już nic innego.
     Dystrykt Czwarty. Tutaj również nikt nie zgłosił się na ochotnika, więc na scenie znajdują się osoby z przypadku, które zwycięstwo w igrzyskach niemal na sto procent oddadzą w inne ręce. Mam nadzieję, że będą to ręce Iana. Trzynastoletnia, drobna Frances Ruskin oraz dwa lata starszy od niej Andrew. Rodzeństwo. Biedni rodzice. Kiedy myśleli, że ich dzieci są bezpieczne, nagle ktoś wydaje na nie wyrok śmierci.
     Piątka. Osiemnastoletnia Caitlin wygląda na osobę, która ma na siebie plan. Nie powinnam jej zatem lekceważyć. Natomiast nie mam pojęcia, co sądzić o jej szesnastoletnim partnerze, Denizie Thurstanie.
     Dystrykt Szósty. Znów spoglądam na mojego przyjaciela, próbując wyczytać z jego twarzy, co myśli o innych. Podejrzewam, że z chęcią zaprosiłby do sojuszu atrakcyjną, siedemnastoletnią Tess Sullivan. I jej rówieśnika, Reinholda Gaheya również, ponieważ wydaje się być silny i godny zaufania. Porozmawiam z Ianem później i zaproponuję współpracę z tą dwójką.
     Dystrykt Siódmy jest wyjątkowo słaby. Żal mi czternastoletniej Michelle Underhill, która nie daje rady ukryć swoich łez. W końcu niecodziennie słyszy się informację o własnym wyroku śmierci. Jeszcze bardziej szkoda mi drobnego, niemal dwunastoletniego Conora, który nawet nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, co się dzieje.
     Trudno jest mi też rozgryźć Dystrykt Ósmy. Ani szesnastoletnia Kiely, ani też jej rówieśnik Brett nie zdradzają, co mogliby pokazać. Na scenę wkraczają wprawdzie pewni siebie, jednak być może jest o tylko przykrywka. Kto wie?
     – Dystrykt Dziewiąty – szepce do siebie nasza mentorka. Ma ponury wyraz twarzy, ale nie to wywołuje moje zaskoczenie. Od samego początku bez słowa wpatruje się w ekran, uważnie lustrując każdego trybuta. Myślałam, że każdy z tych dzieciaków jest jej zupełnie obojętny...
     Na przykład taka trzynastoletnia Rainee Whinery, która ze szramą na czole już teraz wygląda, jakby brała udział w igrzyskach. Za to jej partner, siedemnastoletni Broderic Vansanten... Cóż, wydaje się, że ten pełen determinacji chłopak uciekł z dystryktu zawodowców.
     Dystrykt Dziesiąty. Kamienna twarz siedemnastoletniej Debry nie zdradza mi zupełnie niczego. Myślę, że jej los na arenie zależy wyłącznie od szczęścia. Ale czy bez szczęścia którekolwiek z nas miałoby szansę przetrwać? Co z tego, że osiemnastoletni Jared wydaje się być silny i zbuntowany? Wystarczy jeden zły ruch i już po nim. To jak gra, w której los trzyma na stole dwadzieścia sześć świeczek i raz po czas decyduje się którąś z nich zgasić. Tak będą wyglądać te igrzyska, gdzie ludzkie istnienie zostanie pożegnane nic nieznaczącym komentarzem Flickermana.
     PROSZĘ PAŃSTWA: WYELIMINOWANY.
     Jedenastka. Nawet najstarsi nie potrafią czasem kryć przerażenia. Tak jest w przypadku pełnoletniej już Shauny. Randy, jej piętnastoletni partner z dystryktu, z rezygnacją snuje się w kierunku sceny. Czyżby się poddał?
     Dystrykt Dwunasty pokazuje tylko osiemnastoletniego, dość spokojnego przystojniaka. Iana. Zapewne każdy trybut zachodzi teraz w głowę, kim jest tajemnicza dziewczyna, która odważyła się, jako jedyna z płci pięknej, rozebrać przed kamerami. Gdyby tylko wiedzieli, że pod tą całą przykrywką kryje się bezbronna, szesnastoletnia... STOP. Nie mogę tak myśleć. Teraz jestem tą samą osobą, którą gram. A w mojej grze nie ma miejsca na słabość.
     Ostatni z Dystryktów, gdzie mieszka tylko garstka ludzi, nie ma zbyt dużego wyboru. Dlatego nic dziwnego, że piętnastoletnia Sage Bleder wychodzi na scenę z podpuchniętymi oczami. Niewiele osób mogłoby zająć jej miejsce. Zupełnie inną taktykę przyjmuje siedemnastoletni Gaspar Zano, który uśmiecha się pod nosem i dumnym krokiem idzie we wskazanym przez strażnika kierunku. Wydaje mi się, że chłopak przypuszczał, że to właśnie on zostanie wybrany, dlatego swoją prezencję ćwiczył już od dłuższego czasu.
     Ekran gaśnie, pozostawiając nas w milczącej refleksji. Lavinia przez chwilę obserwuje nasze ponure twarze i co chwilę otwiera usta, by coś powiedzieć, po czym zamyka je z powrotem, jakby zdając sobie sprawę, że słowem nie może nic wskórać. W końcu wzdycha i sięga po sztuczny entuzjazm.
     – No to co, kochani? Jak wrażenia? Uważam, że zawodowcy są w tym roku wyjątkowo słabi. Nikt nawet nie chciał się zgłosić – podsumowuje kobieta, zachęcając nas do wyrażenia własnych opinii.
     – Masz rację – wtrąca się Ian. – Jeśli dobrze zaplanujemy strategię, mamy spore szanse na wygraną.
     – Tak, ale w tym procesie bardzo ważne jest pozyskiwanie sponsorów – dodaję, obrzucając naszą mentorkę srogim spojrzeniem.
     – Pomogę wam – odzywa się niespodziewanie Krista. – Ale pod jednym warunkiem.
     W ciszy oczekujemy aż kobieta dokończy. Cisza ta jest spowodowana nie tyle ciekawością, co szokiem wywołanym nagłą zmianą obrotu spraw.
     – Musicie za wszelką cenę utrzymać przy życiu trybuta z Dystryktu Dziewiątego.
     Marszczę brwi i spoglądam na Iana, który bezradnie wzrusza ramionami.
    – W porządku – odpowiadam, nie bardzo rozumiejąc sens tej prośby. Następnie, zmieniając od razu temat, podsuwam pomysł o nawiązaniu sojuszu z trybutami z Dystryktu Szóstego. Spotykam się z aprobatą, chociaż sama Lavinia nie wydaje się do końca przekonana.
     – No dobrze. Niech będzie. Jednak uważam, że jest jeszcze za wcześnie, by ustalać szczegóły współpracy z innymi. Powinniście najpierw obejrzeć kilka nagrań z poprzednich igrzysk. Zwróćcie również uwagę na to, jaką bronią posługują się trybuci. Oszacujcie swoje możliwości i dobierzcie takie osoby, które współpracując z wami, mogłyby się na coś przydać. Na treningach najważniejsze będzie samodoskonalenie, ale nie możecie pominąć tak ważnego kroku, jakim jest obserwacja innych...
     Lavinia wydaje z siebie potok słów, ale moje myśli skupiają się jedynie wokół Kristy. Co jest przyczyną tak wielkiej zmiany w jej zachowaniu?
     – ...a ty, Iness? – pyta niespodziewanie Lavinia, a ja w odpowiedzi przytakuję i unoszę w górę kciuk.
     – W takim razie w porządku. Lećcie teraz do swoich pokoi i otwórzcie pudła, które tam znajdziecie. W środku znajdują się nagrania z poprzednich igrzysk.
     Dziękuję za wskazówki, podnoszę się z kanapy i wychodzę z pomieszczenia, kierując się w stronę swojego pokoju. Kiedy skręcam w lewo, zauważam przed sobą dziwnie zachowującego się strażnika, który przykuwa moją uwagę. Dostrzegam również, że z jego lewej kieszeni wypadają klucze. Mężczyzna widocznie tego nie czuje, ponieważ nadal idzie przed siebie, tylko raz patrząc w tył. I wtedy zauważam jego twarz. Mam ochotę krzyknąć „tato, zaczekaj”, ale przypominam sobie, że jesteśmy monitorowani. Jeszcze raz spoglądam na klucze i zaczynam wszystko rozumieć. Podnoszę zgubę z ziemi i zaczynam wołać.
     – Proszę pana, zgubił pan klucze!
     Robię to na tyle cicho, aby nikt nie nabrał podejrzeń, dlaczego ów strażnik mnie nie usłyszał. Mężczyzna wciąż idzie przed siebie, a po chwili skręca w korytarz po prawej i schodzi po schodach w dół. Podążam jego śladem. Po chwili mój ojciec znika za drzwiami, a ja bez wahania idę za nim.
     Zanim mówię cokolwiek, mocno mnie przytula. Tak bardzo uciska moją klatkę piersiową, że częściowo brakuje mi oddechu. Jednak tak bardzo cieszę się z tego spotkania, iż nie mam zamiaru narzekać.
     – Nie mam czasu, bo mogę wzbudzić podejrzenia. Zaprowadziłem cię tutaj, ponieważ w tym miejscu nie ma kamer. Nie ma ich również w prowadzącym do tego miejsca korytarzu, dlatego nawet, jeśli ktoś cię obserwuje, nie będzie miał pojęcia, gdzie poszłaś. Z założenia pomyśli, że chciałaś oddać klucze i... zbłądziłaś.
     Mówiąc „tutaj”, mój ojciec ma na myśli mały magazynek ze stertą różnych mundurów i do niczego niepotrzebnych rzeczy. Kilka stojących tu regałów pokrywa szata kurzu, podobnie jak i biurko, które prawdopodobnie znajduje się tu tylko dlatego, że brakowało na nie miejsca gdzie indziej.
     Ojciec wyjmuje z kieszeni zmięte kartki i podaje mi je wraz z długopisem.
     – Wiem, w jakich okolicznościach zostałaś wybrana i jest mi tak bardzo przykro – mówi drżącym głosem. – Tak bardzo...
     – Dam sobie radę – przerywam, ponieważ mam wrażenie, że tata zaraz się rozpłacze.
     – Wiem. Wiem to na pewno. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak silną jesteś osobą. – Ojciec spogląda na zegarek i mówi, że musi się pospieszyć.
     – Przyjdź tutaj, kiedy będziesz mieć okazję, weź kartkę i napisz list. Nie zdążyłaś pożegnać się z mamą. Ona już o wszystkim wie, ale myślę, że chcesz napisać jej kilka słów otuchy i powiedzieć, że jesteś gotowa, by zawalczyć. Udowodnij jej, że masz niesamowitą siłę. A na arenie pokaż, na co się stać. Masz też do dyspozycji więcej kartek. Na wypadek, gdybyś chciała powiedzieć coś komuś jeszcze. Zapisz na odwrocie adresy, a obiecuję ci, że zrobię wszystko, by trafiły do odbiorcy. A teraz muszę już iść. Do zobaczenia. – Ojciec całuje mnie w czoło i wychodzi, a ja zostaję sama z tysiącem myśli. Biorę do ręki długopis, ale ten tylko zastyga w bezruchu. Nie jestem teraz w stanie niczego napisać. Nie do mamy. Ale jest ktoś jeszcze. Wyciągam kartkę.
     Drogi Yannicku...

___________________________________________________________
Czy ktoś już wie, dlaczego Krista chce ratować chłopaka z Dziewiątki? A może ktoś z Was wpadł na to wcześniej?
Czy wyobrażenia Iness o trybutach pokryły się z Waszymi, które być może mieliście, gdy zerknęliście do zakładki, gdzie widnieją ich fotografie?
Jak myślicie, co Iness napisze w liście Yannickowi? A może się rozmyśli?
I uwaga. Chcę zebrać wszystkie blogi, na które zaglądałam w jedno miejsce i nadrobić zaległości. Jeśli zostawiałam u Ciebie komentarze, to pod tym postem zostaw link do siebie. Zrób to tutaj – nie w spamie. Nie będę mieć nic przeciwko, nawet jeśli prócz linku nic nie napiszesz. Chociaż wiadomo, że miło by mi było, gdyby jednak jakaś informacja na temat odczuciach po przeczytaniu rozdziału się pojawiła. :)
Pozdrawiam serdecznie!

18 komentarzy:

  1. Osobiście chciałabym nawiązać sojusz z Szóstką i Ósemką. Może z Dziesiątką. Do reszty nie mam zaufania. A może jakiś dwunastolatek okaże się mordercą z krwi i kości? Nie zdziwiłabym się.
    Cholera, nie mam pojęcia, dlaczego Krista tak zareagowała na tego trybuta. Może to rodzina? Cóż, mało prawdopodobne, ale wciąż możliwe.
    W sprawie listu się nie wypowiem - tutaj kompletnie jestem zszokowana xd
    Ogólnie rozdział jak zwykle wspaniały, chyba o tym wiesz :p Zajrzałam do zakładki i muszę przyznać, że skład wybrałaś niezły :)
    Pozdrawiam, Niezgodny Kosogłos xxx
    http://kosoglos-zyje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na takie komentarze właśnie czekam! Jestem ciekawa, co Wy byście zrobili na miejscu Iness i kogo zaprosilibyście do sojuszu.
      Kto wie? Może rzeczywiście z pozoru ci najsłabsi będą walczyć do ostatniego tchu. Na arenie może zdarzyć się zupełnie wszystko. :D
      Dziękuję za komentarz, spodziewaj się mnie niebawem!

      Usuń
  2. Mam wrażenie, że ten rozdział jest słabszy niż poprzednie. Wydaje mi się krótszy (pewnie przez przedstawienie trybutów), mniej trzymający w napięciu i jakiś taki... nijaki. Ale na Twoim blogu "nijaki" i tak oznacza tyle co "dobry z plusem" :).
    Mam nadzieję, że troszkę słabszy rozdział zrekompensujesz czytelnikom następnym zapierającym dech w piersiach. Podczytuję Cię od początku i muszę przyznać, że piszesz naprawdę bardzo dobrze.
    Pozdrawiam i życzę pomysłów oraz czasu na pisanie
    Majka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę pisać zbyt długich rozdziałów, bo sama takich nie lubię czytać. :P
      Rozumiem, że zdania będą tutaj podzielone, z początku nie planowałam nudnego opisu trybutów, jednak zauważyłam, że na innych ff igrzysk śmierci takowe się pojawiają, a ja z chęcią czytałam opisy. Poza tym czekam na spekulacje, kto może wygrać, a kto pójdzie na pierwszy ogień. Zobaczymy, czy sytuacja na arenie zaskoczy i czy sama Iness dobrze oceniła przeciwników.
      Dobry z plusem to ocena, która mnie w pełni satysfakcjonuje! Bardzo dziękuję za komentarz i szczerość. :)

      Usuń
  3. Całkiem interesująca grupka trybutów się zebrała. Pocieszający jest fakt, że dzięki temu trybutowi z dziewiątki mentorka Iness jednak im pomoże. Cóż zyskanie sponsorów jednak nie jest zbyt łatwą sprawą... Hmmm... Okazuje się, że posiadanie ojca wśród strażników przydaje się. Przynajmniej dziewczyna będzie miała okazję pożegnać się z rodziną, jak należy. Chociaż zastanawiające jest to, że łatwiej jej wziąć się za pisanie listu do Yannicka. Tak swoją drogą zastanawia mnie, co tez ona ma zamiar mu przekazać? Nie mam pojęcia, ale liczę na to, że niebawem się dowiem. Cóż wystarczy poczekać na kolejny rozdział. Dlatego też już teraz życzę weny! Oby ciąg dalszy pojawił się niebawem. Tymczasem pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://saeculo-verbis.blogspot.com/. Do napisania! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja. Pozyskanie sponsorów nie będzie łatwą sprawą, ale jednak ważną na drodze do zwycięstwa. A trybut z Dziewiątki w tej sytuacji rzeczywiście jest deską ratunku.
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz. ;)

      Usuń
  4. Dobra, w nazwiskach trybutów trochę się pogubiłam, ale mniej więcej wiem, o co chodzi xD Co do sojuszy... Na pewno nie wybrałabym czwórki, bo w końcu to dwójka wystraszonych dzieciaków, których mi chyba ze wszystkich najbardziej szkoda. Szóstka może być dobrym pomysłem no i dziesiątka. Nie wiem, ale ten Jared jakoś do mnie przemówił. I miejmy nadzieję, że nie zginie na samym początku.
    Co do mentorki naszych bohaterów, to myślę, że trybut z dziewiątki jest dla niej kimś ważnym (ja wiem, geniusz ze mnie xD). Może bratem, albo synem? Bo w końcu na pewno nie jest jej obojętny, skoro poprosiła o jego ochronę Iness i Iana. Chociaż jak oni mają zachować go żywego, skoro tylko jeden uczestnik może wygrać? przecież prędzej czy później kogoś trzeba będzie wyeliminować. Nie rozumiem, jaki w tym sens...
    No, nareszcie jakaś wzmianka o moim blond skarbie! Yannick! :D Moja morda! Chcę już o nim, po prostu za nim tęsknię!
    Do następnego! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślałam, że ucieszy Cię ostatnie zdanie tego rozdziału. ;) Akcja będzie się skupiać wokół areny, ale,.. jeśli wytrwasz... No, dobra, bo się zdradzę. :D
      Widzę, że Dystrykt Dziesiąty zdobywa kolejny punkt od komentujących! A czwórka? Cóż. Słabi są Ci nasi zawodowcy i praktycznie nie ma różnicy między nimi a resztą trybutów.

      Usuń
  5. Nowych imion pojawiło się tyle, że musiałabym chyba zrobić rozpiskę kto jest gdzie i czy jest groźny czy nie by to wszystko zapamiętać;D Ale w trakcie czytania kolejnych rozdziałów pewnie mi się to wszystko rozjaśni. Podobnie jak Iness poczułam teraz tą grozę związaną z późniejszą walką. Najstraszniejsze jest to, że tutaj nie ma taryfy ulgowe, a słabi, wrażliwi ludzie niechybnie zginą. Tylko brutale bez serca podołają w tej walce. To straszne, że 12, 13, 14 latkowie są stawiani przed takimi wyborami... Przecież to dzieci!
    Podobała mi się bardzo ta scena z ojcem. To miłe wiedzieć, że jest ktoś kto cię kocha i wierzy w twoje możliwości. Może to wsparcie pomoże jej uwierzyć w siebie i zwyciężyć? Oby! Czekam na kolejny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie wszyscy są jedynie mieszaniną imion. :P Ale gdy czytałam igrzyska pani Collins, brakowało mi właśnie opisu innych trybutów, bo jak ginęli, to byli nic nieznaczącym elementem książki. A ja chciałam, żeby można było zajrzeć czy to do rozdziałów, czy to do zakładki i wiedzieć, o kogo w danym momencie chodzi. ;)

      Usuń
  6. Tyle nowych postaci :D Jedynka i Trójka będą trudnymi przeciwnikami. Z drugiej strony oni też się zbuntowali zdejmując koszulki więc... Współczuję rodzicom dzieciaków z dystryktu czwartego i im też. Biedna jest też siódemka, trzynastka i jedenastka. Co do Kristy może to syn kogoś z jej rodziny. Miło, że spotkała ojca, który w nią wierzy i wspiera i nareszcie Yannick! Myślę, że napisze do niego, że będzie walczyła z całych sił by uratować Iana i, że pewnie już nigdy się nie spotkają :( Czekam na dalszy ciąg :) i zapraszam na nowe rozdziały na http://diabelwaureoli.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Sprawa Kristy wyjaśni się za dwa rozdziały.
      Moim zdaniem Dystrykt Czwarty był najbardziej pechowy w tegorocznych igrzyskach.

      Usuń
  7. Tam, gdzie zawodwocy tam i ja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D
      Moi zawodowcy nieźle na arenie namieszają. Ale to dopiero za jakiś czas. :P

      Usuń
  8. Wczoraj znalazłam twojego bloga i już go uwielbiam. Świetnie piszesz i bardzo podoba mi się pomysł na te opowiadania. Myślałam, że to będą igrzyska widziane oczami innych lub dalsze losy Katniss. A tu taka niespodzianka! Jest super i czekam na kolejne rozdziały, mam nadzieję, że będą się pojawiać chociaż raz w miesiącu, chociaż nie będę ukrywać, że mogłyby być i częściej. :D
    Przez chwilę myślałam, że ta awoksa (wiem, że nie ten rozdział) to Katniss i bardzo zastanawiam się nad tym, co się z nią stało. Planujesz rozwinąć ten wątek, czy nasz kosogłos jest już tylko wspomnieniem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, na Katniss mam już plan. Nie bez powodu o niej wspomniałam, jednak niestety nie mogę nic więcej powiedzieć, bo nie będzie elementu zaskoczenia. Więc jeśli tylko jeszcze tutaj zostaniesz, to wszystkiego się dowiesz. ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Z ciekawości przeczytałam ten rozdział i jestem pełna podziwu dla twojego talentu. Piszesz lekko, profesjonalnie. Przy słowach pisanych twoją ręką spokojnje można się odprężyć i zatonąć w samej fabule, a nie męczyć się, czytając tekst pełen błędów, czy niewprawnie napisany. Genialnie! To najbardziej adekwatne słowo. ;))
    Z marszu lubię Iana. To idiotyczne oceniać postać na podstawie jednego rozdziału, ale wydaje mi się, że jest typem silnego, inteligentnego i rozważnego zawodnika.
    Jak na razie za dużo dla mnie tych trybutów. Nie jestem w stanie ogarnąć umysłem kto jest skąd i czy stanowi potencjalne zagrożenie, ale jestem pewna, że się odnajdę! :))
    Ujęła mnie końcówka. Świadomość, że ojciec jest tak blisko, że stwarza możliwość kontaktu z innymi bliskimi to niewyobrażalne wsparcie! Jednak niebezpieczeństwo na jakie naraża siebie i nie tylko, jest równie potężne i oby nie okazało się potężniejsze.
    Ściskam mocno! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa! Takie komentarze uświadamiają mi, że to, co robię ma jednak sens.
      Cieszę się, że lubisz Iana, bo to fajny chłopak i chciałabym, żeby czytelnicy darzyli go sympatią. :)
      Serdecznie pozdrawiam! ;*

      Usuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy i uświadamia mi, że wejścia na bloga nie są efektem przypadku, lecz rzeczywistym zainteresowaniem moją pracą.
Jeśli czytasz, pozostaw w komentarzu krótki wpis. Choćby miało to być zwykłe słowo „przeczytałem".