Kyra przewracała się z boku na bok, trwając w półśnie i
mamrocząc coś pod nosem raz po raz. Janie zasnęła tylko i
wyłącznie dzięki działaniu tabletek. Za to Cassie najczęściej
przychodziła do pokoju w środku nocy, a i to nie zawsze, bo czasem
po prostu zostawała na noc u Christiana, którego współlokator
kilka dni temu trafił do szpitala z bliżej nieokreślonych
przyczyn.
Reed oparła się o zagłówek łóżka i z niepokojem wpatrywała
się w obie przyjaciółki. Wiedziała, że dzieje się z nimi coś
niedobrego, a szczególnie z Janie, która godzinę temu wróciła do
pokoju cała roztrzęsiona. Bez słowa wyjęła z szuflady opakowanie
tabletek nasennych, połykając kilka na raz.
Kiedy ktoś zapukał do drzwi, Reed spojrzała na zegarek i odłożyła do szuflady swój pamiętnik. Zerknęła na dziewczyny, upewniając się, że hałas ich nie zbudził i ostrożnie pociągnęła za klamkę. Czyjaś ręka złapała ją za nadgarstek i przyciągnęła do siebie, zanim Reed rozpoznała jej właściciela. Przez ułamek sekundy pomyślała o Hertogu i o Cassandrze, którą miała przecież chronić przez cały czas. W tamtej chwili obiecała sobie, że już nigdy nie pozwoli przyjaciółce wracać tak późno, pomimo tego, że Chris zawsze odprowadzał ją pod same drzwi. Ale to nie on był jej strażnikiem i to nie on miał szczególną moc, której w gruncie rzeczy Reed nie zdążyła jeszcze odkryć.
Kiedy zobaczyła przed sobą Jake'a poczuła ulgę, która po chwili ustąpiła miejsca innemu, niechcianemu przez Reed uczuciu. Wykręciła prawą rękę z uścisku chłopaka i skrzyżowała ręce na piersiach.
- Jest jedenasta. Czego chcesz? - spytała chłodno.
- Chcę wiedzieć, co się dzieje – odpowiedział. - Zrywasz się z naszych prób, a jeżeli nie, to i tak jesteś na nich myślami nieobecna. Rzadko się uśmiechasz i mam wrażenie, że mnie unikasz. Myślałem, że się przyjaźnimy, ale bez względu na to, co o nas sądzisz, wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć.
Kiedy ktoś zapukał do drzwi, Reed spojrzała na zegarek i odłożyła do szuflady swój pamiętnik. Zerknęła na dziewczyny, upewniając się, że hałas ich nie zbudził i ostrożnie pociągnęła za klamkę. Czyjaś ręka złapała ją za nadgarstek i przyciągnęła do siebie, zanim Reed rozpoznała jej właściciela. Przez ułamek sekundy pomyślała o Hertogu i o Cassandrze, którą miała przecież chronić przez cały czas. W tamtej chwili obiecała sobie, że już nigdy nie pozwoli przyjaciółce wracać tak późno, pomimo tego, że Chris zawsze odprowadzał ją pod same drzwi. Ale to nie on był jej strażnikiem i to nie on miał szczególną moc, której w gruncie rzeczy Reed nie zdążyła jeszcze odkryć.
Kiedy zobaczyła przed sobą Jake'a poczuła ulgę, która po chwili ustąpiła miejsca innemu, niechcianemu przez Reed uczuciu. Wykręciła prawą rękę z uścisku chłopaka i skrzyżowała ręce na piersiach.
- Jest jedenasta. Czego chcesz? - spytała chłodno.
- Chcę wiedzieć, co się dzieje – odpowiedział. - Zrywasz się z naszych prób, a jeżeli nie, to i tak jesteś na nich myślami nieobecna. Rzadko się uśmiechasz i mam wrażenie, że mnie unikasz. Myślałem, że się przyjaźnimy, ale bez względu na to, co o nas sądzisz, wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Jesteś w porządku, Jake. I jestem szczęściarą, że mam wokół
siebie tylu wartościowych przyjaciół - stwierdziła Reed i poczuła
jak Jake przysuwa się bliżej niej, obejmując ją jednocześnie w
pasie. W pierwszej chwili chciała zaprotestować, ale uświadomiła
sobie, że jest to tylko zwykły przyjacielski uścisk. Bynajmniej
dla jednej ze stron...
- Dziękuję - wyszeptała mu do ucha i pozwoliła, by owionęła ją woń męskich perfum.
- Dziękuję - wyszeptała mu do ucha i pozwoliła, by owionęła ją woń męskich perfum.
Tak bardzo chciała, by ten uścisk w ogóle nie miał miejsca,
jednocześnie pragnąc, aby trwał w nieskończoność. Jeżeli do
tej pory nie potrafiła zrozumieć swoich uczuć, to właśnie w tej
chwili uległo to zmianie.
Po kilku, przeciągających się sekundach Reed odsunęła się od Jake'a i spojrzała mu prosto w oczy. To był błąd. Szybko wbiła wzrok w podłogę, czując, że jeśli tego nie zrobi, emocje wezmą górę i dojdzie do pocałunku. Zaraz potem zastanowiła się, co w takiej sytuacji zrobiłby Jake.
Po kilku, przeciągających się sekundach Reed odsunęła się od Jake'a i spojrzała mu prosto w oczy. To był błąd. Szybko wbiła wzrok w podłogę, czując, że jeśli tego nie zrobi, emocje wezmą górę i dojdzie do pocałunku. Zaraz potem zastanowiła się, co w takiej sytuacji zrobiłby Jake.
*
Cassie po cichu wsunęła się do pokoju i zauważyła przy łóżku
Janie opakowanie nieznanych jej tabletek. Kyra widząc jej
dezorientację wyjaśniła, że są to środki nasenne i że sama
zażyła dwie globulki. Łóżko Reed było puste.
- Co się z wami dzieje? - spytała, siadając obok przyjaciółki.
- Janie przyszła do pokoju z podpuchniętymi od płaczu oczami i nic nie mówiąc położyła się do łóżka, połykając wcześniej kilka tabletek.
- Biedulka. Czy coś się wydarzyło podczas zajęć Grupy Specjalnej?
- Co się z wami dzieje? - spytała, siadając obok przyjaciółki.
- Janie przyszła do pokoju z podpuchniętymi od płaczu oczami i nic nie mówiąc położyła się do łóżka, połykając wcześniej kilka tabletek.
- Biedulka. Czy coś się wydarzyło podczas zajęć Grupy Specjalnej?
Kyra pomyślała o walce z Lauren i uznała to za źródło problemu
Janie. Nie mogła jednak wyznać Cassandrze prawdy.
- Wydaje mi się, że przejęła się kiepskim występem. Nic takiego.
Cassie nie do końca uwierzyła przyjaciółce, ale nie miała wyjścia. Skinęła tylko głową w geście zrozumienia i podjęła inny temat.
- A co z Reed?
Kyra przełknęła głośno ślinę.
- Nie wiem. Słyszałam tylko, jak rozmawia za drzwiami z Jake'iem - nastolatka wzruszyła ramionami, zachowując kamienną twarz. W głębi duszy czuła, że została zdradzona przez osobę, której zaufała.
- Pójdę jej poszukać. Może coś się stało - powiedziała Cassie. - Swoją drogą uważam, że te wasze zajęcia to tylko przykrywka. I że wszystkie trzy wiecie coś na ten temat - mówiąc to przejechała palcem po szyi, w miejscu ugryzienia przez Hertoga, sugerując, że dowie się, o co w tym wszystkim chodzi.
Kyra nie zaprotestowała. Była bliska wyjawienia przyjaciółce prawdy, ale kiedy otworzyła usta, Cassandra była już na zewnątrz.
- Wydaje mi się, że przejęła się kiepskim występem. Nic takiego.
Cassie nie do końca uwierzyła przyjaciółce, ale nie miała wyjścia. Skinęła tylko głową w geście zrozumienia i podjęła inny temat.
- A co z Reed?
Kyra przełknęła głośno ślinę.
- Nie wiem. Słyszałam tylko, jak rozmawia za drzwiami z Jake'iem - nastolatka wzruszyła ramionami, zachowując kamienną twarz. W głębi duszy czuła, że została zdradzona przez osobę, której zaufała.
- Pójdę jej poszukać. Może coś się stało - powiedziała Cassie. - Swoją drogą uważam, że te wasze zajęcia to tylko przykrywka. I że wszystkie trzy wiecie coś na ten temat - mówiąc to przejechała palcem po szyi, w miejscu ugryzienia przez Hertoga, sugerując, że dowie się, o co w tym wszystkim chodzi.
Kyra nie zaprotestowała. Była bliska wyjawienia przyjaciółce prawdy, ale kiedy otworzyła usta, Cassandra była już na zewnątrz.
*
Reed po odejściu Jake'a nie chciała wracać do swojego pokoju. I
tak nie potrafiłaby zasnąć. Zamiast tego, skręciła w stronę sal
lekcyjnych i weszła do łazienki dla dziewcząt. Usiadła na zimnych
płytkach, przyciągnęła do siebie kolana i opierając plecy o
ścianę, zaczęła analizować wydarzenia dzisiejszego dnia. Miała
wrażenie, że bierze udział w jakiejś cholernej grze, która bez
względu na przebieg, przynosi w rezultacie tylko ból i
rozczarowanie. W głębi duszy Reed zapragnęła, by Kyra zakochała
się w kimś innym, lub żeby Jake nie odwzajemniał jej uczuć.
Chwilę potem skarciła się za tę myśl - przecież obiecała
pomóc. Bez względu na wszystko. Pod żadnym pozorem nie mogła
zawieść swojej przyjaciółki.
Niespodziewanie Reed poczuła strach, ale nie potrafiła
zlokalizować jego źródła. Miała wrażenie, że ktoś obcy wdarł
się do jej myśli i decydował o towarzyszących dziewczynie
emocjach, które z każdą chwilą stawały się coraz silniejsze i
bardziej uciążliwe. Co gorsza, do niezidentyfikowanego uczucia
strachu, dołączył jeszcze przenikliwy ból głowy, którego Reed
nie potrafiła znieść. Zamknęła oczy i przyłożyła pięści do
skroni, ale kiedy to nie pomogło, dziewczyna zaczęła krzyczeć.
Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że to nie ona wydobywa z
siebie dźwięki. Nie mogła uwierzyć, że wyobraźnia w tak dużym
stopniu przejęła kontrolę nad jej ciałem.
Przerażona podeszła do kranu i przemyła twarz strumieniem lodowatej wody. Oparła dłonie na umywalce i głęboko odetchnęła, pragnąc odgonić od siebie wszystkie złe myśli. Niestety, kolejna fala bólu była tak silna, że ręce Reed straciły podporę i bezwładna nastolatka osunęła się na ziemię.
Przerażona podeszła do kranu i przemyła twarz strumieniem lodowatej wody. Oparła dłonie na umywalce i głęboko odetchnęła, pragnąc odgonić od siebie wszystkie złe myśli. Niestety, kolejna fala bólu była tak silna, że ręce Reed straciły podporę i bezwładna nastolatka osunęła się na ziemię.
I wtedy zaczęła się trząść, sparaliżowana własnym strachem,
kiedy wśród upiornych, nękających jej głowę krzyków,
rozpoznała głos Cassie. Potrzebowała zaledwie kilku sekund, by
dojść do siebie i pobiec w kierunku źródła głosu wołającej o
pomoc przyjaciółki. Nieznany strach i ból ustąpiły, choć tak
naprawdę zostały tylko stłumione przez obawę o życie
Cassandry.
Kierując się intuicją, Reed pobiegła w stronę schodów prowadzących na trzecie piętro, lekceważąc fakt, że uczniowie mają tam zakaz wstępu. Przeskakując o kilka stopni, o mało nie potknęła się o własne nogi. W końcu, odzywający się w jej myślach głos Cassandry, począł mieszać się z tym rzeczywistym.
- Błagam, zostaw mnie.
Chłopak w ciemnym płaszczu powoli zbliżał się w kierunku Cassie z triumfującym uśmiechem na twarzy. Wyglądało na to, że strach dziewczyny był dla niego ogromną pożywką.
- Stój! - wrzasnęła Reed, stawiając stopę na ostatnim schodku. Hertog znajdował się teraz w połowie odległości od obu dziewcząt.
- Bo co? - zapytał, ochryple się śmiejąc. Nie zatrzymał się.
Reed nie zdążyłaby dobiec do przyjaciółki na czas. Rozpaczliwie wyciągnęła przed siebie dłoń, mając nadzieję, że w tej chwili uaktywni się jej moc. Nie myliła się. Ku ogromnemu zaskoczeniu obu dziewczyn, stojąca na podłodze doniczka z kwiatami uniosła się w górę. Reed cofnęła rękę, po to, by ze zdwojoną siłą zaatakować niczego nieświadomego Hertoga. Doniczka trafiła go prosto w tył głowy, co spowodowało, że chłopak runął na ziemię twarzą do podłoża.
Reed zwinie przeskoczyła nad powalonym ciałem i chwyciła przyjaciółkę za rękę, obiecując, że później jej wszystko wyjaśni. Kiedy dziewczyny stanęły u szczytu schodów, Reed obejrzała się za siebie, widząc, że oszołomiony Hertog powoli odzyskuje przytomność. Spanikowana pociągnęła za pierwszą z brzegu klamkę, mając nadzieję, że chłopak nie słyszy jeszcze kroków dziewczyn i dzięki temu pobiegnie na dół, myśląc, że Reed i Cassie obrały właśnie tą drogę.
Niestety, drzwi ani drgnęły. Tak, jak i kolejne. Hertog dochodził już do siebie, co oznaczało, że dziewczyny nie miały czasu, by zawrócić.
Kierując się intuicją, Reed pobiegła w stronę schodów prowadzących na trzecie piętro, lekceważąc fakt, że uczniowie mają tam zakaz wstępu. Przeskakując o kilka stopni, o mało nie potknęła się o własne nogi. W końcu, odzywający się w jej myślach głos Cassandry, począł mieszać się z tym rzeczywistym.
- Błagam, zostaw mnie.
Chłopak w ciemnym płaszczu powoli zbliżał się w kierunku Cassie z triumfującym uśmiechem na twarzy. Wyglądało na to, że strach dziewczyny był dla niego ogromną pożywką.
- Stój! - wrzasnęła Reed, stawiając stopę na ostatnim schodku. Hertog znajdował się teraz w połowie odległości od obu dziewcząt.
- Bo co? - zapytał, ochryple się śmiejąc. Nie zatrzymał się.
Reed nie zdążyłaby dobiec do przyjaciółki na czas. Rozpaczliwie wyciągnęła przed siebie dłoń, mając nadzieję, że w tej chwili uaktywni się jej moc. Nie myliła się. Ku ogromnemu zaskoczeniu obu dziewczyn, stojąca na podłodze doniczka z kwiatami uniosła się w górę. Reed cofnęła rękę, po to, by ze zdwojoną siłą zaatakować niczego nieświadomego Hertoga. Doniczka trafiła go prosto w tył głowy, co spowodowało, że chłopak runął na ziemię twarzą do podłoża.
Reed zwinie przeskoczyła nad powalonym ciałem i chwyciła przyjaciółkę za rękę, obiecując, że później jej wszystko wyjaśni. Kiedy dziewczyny stanęły u szczytu schodów, Reed obejrzała się za siebie, widząc, że oszołomiony Hertog powoli odzyskuje przytomność. Spanikowana pociągnęła za pierwszą z brzegu klamkę, mając nadzieję, że chłopak nie słyszy jeszcze kroków dziewczyn i dzięki temu pobiegnie na dół, myśląc, że Reed i Cassie obrały właśnie tą drogę.
Niestety, drzwi ani drgnęły. Tak, jak i kolejne. Hertog dochodził już do siebie, co oznaczało, że dziewczyny nie miały czasu, by zawrócić.
Całe szczęście, że następny zamek był otwarty. Pierwsza myśl,
jaka przyszła nastolatkom do głowy, to zabarykadowanie wejścia. W
tym celu przesunęły pod drzwi ciężką komodę i kilka, znajdujących się pod ręką, przedmiotów. Taka blokada nie mogła wytrzymać zbyt
długo. Wobec tego Reed otworzyła okno i wyjrzała na zewnątrz,
podejmując najniebezpieczniejszą w życiu decyzję. Kiedy
powiedziała Cassie, że muszą przejść z jednego parapetu na drugi
i wsunąć się do pomieszczenia obok, Cassie zszokowana pokiwała
głową.
- To samobójstwo! - wrzasnęła.
- Samobójstwo to czekanie, aż Hertog nas dopadnie - odpowiedziała
Reed i usiadła na parapecie. - Spójrz. Na ścianie są wypustki.
Możesz się ich złapać - dodała i zniknęła po drugiej stronie
okna.- To samobójstwo! - wrzasnęła.
- Nie zostawiaj mnie tu! - krzyknęła Cassie, nie mogąc
opanować drżenia rąk. W chwili, gdy wyjrzała za okno, usłyszała
jak Hertog dobija się do drzwi. Reed jednym gestem ponagliła
przyjaciółkę, jednocześnie wpadając do pokoju obok.
- Dopadnę was, suki - wysyczał Hertog.
Cassie zauważyła długi pazur, który przebił drewno od zewnątrz. Nie miała innego wyjścia - przełożyła nogę przez ramę okna.
Kiedy znalazła się na zewnątrz, z trudem utrzymała równowagę. W tle słyszała wykrzykiwane przez Reed słowa otuchy, co zamiast pomóc, jeszcze bardziej komplikowało sytuację. Wstrzymując oddech, Cassie oderwała od podłoża jedną nogę, stawiając ją na sąsiednim parapecie. Jej prawa ręka ześlizgnęła się z wypustki. W przypływie paniki, Cassie chwyciła za znajdującą się nad jej głową rynnę, która pod wpływem ciężaru zerwała się...
- Dopadnę was, suki - wysyczał Hertog.
Cassie zauważyła długi pazur, który przebił drewno od zewnątrz. Nie miała innego wyjścia - przełożyła nogę przez ramę okna.
Kiedy znalazła się na zewnątrz, z trudem utrzymała równowagę. W tle słyszała wykrzykiwane przez Reed słowa otuchy, co zamiast pomóc, jeszcze bardziej komplikowało sytuację. Wstrzymując oddech, Cassie oderwała od podłoża jedną nogę, stawiając ją na sąsiednim parapecie. Jej prawa ręka ześlizgnęła się z wypustki. W przypływie paniki, Cassie chwyciła za znajdującą się nad jej głową rynnę, która pod wpływem ciężaru zerwała się...
O mój BOŻE!!! Pieprzony Hertog, że się tak wyrażę :P W kilka dni nadrobiłam twojego bloga, i jestem nim zauroczona!!! Uwielbiam Cię dziewczyno... Zastanawiam się, czy coś się stanie Cassie. A co do Jakea i Reed to <3 Tak. Zdecydowanie jestem na tak. Ona na pewno coś do niego czuje, i jeszcze kilka rozdziałów i się wszystko wyjaśni :P Chyba nie muszę mówic, że czekam na nexta :P
OdpowiedzUsuńMogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach na moim blogu w spamie? Byłabym wdzięczna.
PS. potrzebuję czyjejś szczerej opinii co do mojego bloga, więc byłabym wdzięczna, gdybyś wpadła i coś po sobie zostawiła :
http://moj-prywatny-pamietnik.blogspot.com
pozdrawiam i życzę weny :*
Sekretna
Zakaz wstępu na trzecie piętro? Mmm, zaleciało mi tu HP <3
OdpowiedzUsuńCzoooo?! Jak to ZERWAŁA SIĘ?! Cholerny Hertog! Cholera jasna! Cholerna Kyra i Jake! NO! Biedna Reed :c i Cassie. To ten sam Hertog, który wcześniej zaatakował Cass, czy tak? Cholerny Hertog :/ Uwziął się! Chociaż było to wiadome już po tej przemowie dyrektorki, eh.Okej, jest groźnie, dreszczyk emocji, ciekawa jestem co dalej! Ah, autorki, uwielbiają przerywać w takim momencie ;> nie dziwię się w sumie, ciekawa jest zawsze reakcja czytelników >:D A moja jest: o cholera, kiedy kolejny post?! *rozgląda się wkoło w poszukiwaniu jakiegoś zapewnienia, że szybciutko* Muszę się dowiedzieć co u Cass i Reed! Mam nadzieję, że uda im się uciec przed tym głupim Hetorgiem ;>> a Cass nic się nie stanie, prawda? :/ W tym momencie powinien się pojawić Chris na białym koniu, złapać ją w ramiona i odjechać w dal, gdzie zachodzi piękne słońce. Taktak, a potem tylko ślub i w ogóle hahah *Kwas i jej wyobrażenia, taktak*
Poza akcją, rozdział świetny. Naprawdę potrafisz wszystko zobrazować w pisemnej formie. Nie znalazłam też żadnego błędu *może ślepnę ;-;*.
OOO! I ten przytulasek J&R <33 *Kwas świruje po za dużej dawce żelków i dodaje strasznie dużo gwiazdek :OO*
Oni są sobie przeznaczeni, może jeszcze tego nie wiedzą, ale ja wiem i Kyra niech ucieka :/ ale w sumie biedna Kyra. I biedna Janie, bo nałykała się tabletek :c Wszyscy są biedni :/
Czekam niecierpliwie na kolejny!
O i przy okazji zapraszam na kolejny rozdział u mnie :D
Pozdrawiam! Weny! I pisz szybciutko, bo nie wysiedzę!
~ http://no-rules-in-my-world.blogspot.com/
JEJU JEJU KOCHAM KOCHAM PO PROSTU JEJUUU KIEDY BĘDZIE NASTĘPNY ??
OdpowiedzUsuńDobra, po takim rozdziale muszę wrócić z urlopu.
OdpowiedzUsuńOpowiem Ci historię. Pewnego dnia urodziła się Kraken i od razu uznała, że nie.znosi romansów. A potem przeczytała jeden z rozdziałó "Innej Krwi", zwinęła się w kłębek i wybuchła.
Zrobiłaś mi potocznie zwany fakmajnd. Kocham wątek Jake'a. No po prostu. Reed usiująca przkonać do siebie Kyrę, a sama jednocześnie zauroczona chłopakiem, z którym miała ją zeswatać jest po prostu urocza. I Dżejk ma wyraźnie coś do niej, na dodatek.
I kurde Hertog się ukazał! Ta część spodobała mi się bardziej, ale to dlatego, że jeszcze aż tak szalona nie jestem. Opętana Reed odkrywa swoje moce!!! Nadal nie ogarniam, jakim cudem Twoje ppowiadanie wywołuje we mnie tyle emocji ;-; Jak te drzwi szukały, jak zaczął się dobijać, to siedziałam.jak na szpilkach.
Spadła kurcze.
Hehehehhe :D
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i cieplutko pozdrawiam!
Kraken
O Kraken! Spodziewalam sie komentarza od kazdego, ale nie od Ciebie. Ale mi milo ;) Wg nie mialam pojecia, ze tyle emocji moze wywolywac moje opowiadanie, bo jakby na to nie patrzec, jest to wersja skrocona i czasami pisana w cudzyslowie mowiac "na kolanie". Bez przesadnych objetosci, bez wielu opisow. Od razu milsza sobota po tym komentarzu. Pomijajac fakt, ze czeka mnie wykucie 10 tematow z bio :/
UsuńRowniez pozdrawiam,
Nestia :)
Och, cudny rozdział. Trzymający w napięciu ^^. Kocham twoje opowiadanie pisz szybko nn, Może szukasz jedynego, niepowtarzalnego nagłówka dla swojego bloga? Jeśli tak, to serdecznie zapraszam na http://wilcze-naglowki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńGenialny. Cudo. Obserwuje juz *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
i-love-my-life-33.blogspot.com/
Zoey
O.O Serducho mi zaraz pęknie! W samym środku akcji urwać... ;__; Napięcie z każdą chwilą coraz większe, już normalnie wcinam popcorn i wytrzeszczam oczy, a tu... koooooniec XD Nie wiem jak wytrzymam do następnego rozdziału po prostu nie mam pojęcia >.< Będziesz mi za lekarza płacić ^^
OdpowiedzUsuńWątek Reed & Jake się namiętnie rozwija, jak widzę ;) Ma wyobraźnia szaleje :D Szkoda mi tylko sumienia Reed... Pewnie maltretuje się biedna ;__;
A tak wgl szkole są przecież jeszcze inni chłopcy, prawda? Kyra pewnie kogoś by znalazła, gdyby chciała. Chociaż w sumie to ją rozumiem. Jednostronna miłość jest bolesna, ale ciężko się jej pozbyć :/ Czekam na dalszy rozwój wydarzeń.
Pozdrawiam
~Arcanam~
U mnie nowy rozdział, zapraszam do czytania i mam nadzieję, że zostawisz po sobie jakiś ślad http://moj-prywatny-pamietnik.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Sekretna
O mój boże !
OdpowiedzUsuńCholerny Hertog !
O ja nie mogę, ale emocje ^^
Ale, żeby kończyć w takim momencie ?!
No nic pozostaje mi tylko czekać na nn.
PS. Biedna Reed ;c
PS.2. Nominowałam Cię do Liebste Blog Award ! ^^ Więcej na http://this-is-my-life-brooklyn.blogspot.com/p/lbster.html
Nowe miejsce zamieszkania, nowa szkoła, nowe zajęcia, nowe znajomości. Czy to wszystko pozwoli zapomnieć pannie Morgan o strasznych przeżyciach, które miały miejsce niespełna trzy lata temu? Czy pozwoli zakończyć stary rozdział życia i rozpocząć pisanie nowego? Czy wypełni pustkę w sercu panującą w sercu po utracie rodziców? Tego wszystkiego dowiecie się czytając moje opowiadanie...
OdpowiedzUsuńhttp://tak-bardzo-cie-kocham.blogspot.com
Wczoraj skończyłam Twoje opowiadanie i po prost zabrakło mi słów na skomentowanie, ale w końcu się ogarnęłam i jestem. Zacznę od tego, że przez " Zmierzch " i " Pamiętniki Wampirów " straciłam jakoś sympatię co do wampirów, ale po przeczytaniu Twojego opowiadania na nowo zaczynam się nimi jarać. Na szczęście nie świecą w promieniach słońca, bo tego na pewno bym nie przeżyła... Uwielbiam Twoje opowiadanie, więc z ręką na sercu mogę stwierdzić, że właśnie zyskałaś nową czytelniczkę i oczywiście dodaję Cię do linków. Życzę dużo, dużo weny! ;)
UsuńBuźka, Milagrose ♥
Zapraszam do mnie, na nowy rozdział : http://moj-prywatny-pamietnik.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMiło by było, gdybyś zostawiła coś po sobie :*
pozdrawiam
Sekretna
Wpadłam i przeczytałam;) Opowiadanie bardzo ciekawe. Ciekawa jestem jak dalej się rozwinie. Zazwyczaj nie przepadam czytać o wampirach, ale to jest naprawdę ciekawe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)