- Może i jestem na tyle pijany, by myśleć, że tamten facet
rzeczywiście unosił się nad ziemią, lecz nie na tyle głupi, by
uwierzyć w to, że jesteś wampirem, Reed - fuknął Jake. - Niezły
kabaret, chylę czoła. Cassie, już nie musisz udawać. Wstawaj!
- Ona mówi prawdę - wtrącił Christian. - Wierzę jej. I przestań tyle pieprzyć, tylko lepiej daj dojść Reed do słowa.
Dziewczyna uniosła głowę i mocniej okryła się własnymi ramionami. Zawiodła jako strażniczka. Zawiodła jako Wybrana. Nie potrafiła pomóc Cassie i wydała najpilniej strzeżony sekret Akademii.
- Masz rację, Jake. Skłamałam - mówiąc to odwróciła się na pięcie i odeszła. Zawiedziona. Podobnie jak Jake, którego zmartwił ton głosu dziewczyny. W jednej chwili stał tuż obok Chrisa, a w drugiej zniknął gdzieś w czeluściach lasu.
Christian pochylił się nad bezwładnym ciałem Cassie i pocałował dziewczynę w czoło, przy okazji odgarniając z jej twarzy kilka niesfornych kosmyków. Usłyszał spazmatyczny oddech i zobaczył, że powieki Cassandry od kilku chwil są otwarte.
- Chris, ja nie chciałam. Przepraszam.
Chłopak w ramach odpowiedzi mocno objął dziewczynę. Ledwie powstrzymywał łzy. I chociaż Reed po wnikliwych oględzinach stwierdziła, że żaden Hertog z pewnością nie ugryzł Cassandry, to on miał co do tego ogromne wątpliwości. W końcu dopiero co dowiedział się o Wybranych i o tym, że chodzi do jednej szkoły z wampirami. Jednocześnie przypomniały mu się lata młodości, kiedy pragnął mieć kły i nadzwyczajne moce. Teraz okazuje się, że jego dziecięce marzenia dla niektórych są rzeczywistością.
- Powiedz mi, co się stało, proszę - kontynuowała Cassie, podnosząc się do pozycji siedzącej. Christian wzruszył bezradnie ramionami. W gruncie rzeczy Reed pojawiła się przy przyjaciółce na kilka chwil przed nim samym, a przynajmniej tak utrzymywała. Bo co do tego chłopak też miał wątpliwości. Tak, czy inaczej, Christian nie dowiedział się niczego.
- Mógłbym spytać o to samo - odezwał się w końcu.
- Wiem - szepnęła krótko Cassie, spuszczając wzrok. - Kiedy odszedłeś do baru, jakiś mężczyzna poprosił mnie do tańca. Nie chciałam się zgodzić, ale on tak nalegał, a ciebie nie było przez dłuższy czas. Pomyślałam: przecież to tylko taniec, co mi tam. A potem nie mogłam cię odnaleźć wśród lawirującego tłumu. Usiedliśmy przy barze i wypiłam colę. Pamiętam, że widziałam Kyrę i całującego ją Jake'a. A podobno mówiłeś, że zależy mu na Reed...
- Bo zależy - przerwał jej Chris. - Sam chciałbym wiedzieć, co ten gość wyprawia. A co było dalej?
- Dalej już nie pamiętam. Chyba musiał mi coś dosypać do coli, kiedy odwróciłam wzrok w kierunku parkietu, by cię znaleźć.
- Pieprzony Hertog - wysyczał Christian.
- Co powiedziałeś? - spytała wyraźnie zdenerwowana Cassie.
- Hertog. Reed nam wszystko wyjaśniła.
Cassie na chwilę zamilkła, pogubiona we własnych myślach. W końcu cały splot ostatnich zdarzeń począł kształtować się w jedną całość.
- Ona mówi prawdę - wtrącił Christian. - Wierzę jej. I przestań tyle pieprzyć, tylko lepiej daj dojść Reed do słowa.
Dziewczyna uniosła głowę i mocniej okryła się własnymi ramionami. Zawiodła jako strażniczka. Zawiodła jako Wybrana. Nie potrafiła pomóc Cassie i wydała najpilniej strzeżony sekret Akademii.
- Masz rację, Jake. Skłamałam - mówiąc to odwróciła się na pięcie i odeszła. Zawiedziona. Podobnie jak Jake, którego zmartwił ton głosu dziewczyny. W jednej chwili stał tuż obok Chrisa, a w drugiej zniknął gdzieś w czeluściach lasu.
Christian pochylił się nad bezwładnym ciałem Cassie i pocałował dziewczynę w czoło, przy okazji odgarniając z jej twarzy kilka niesfornych kosmyków. Usłyszał spazmatyczny oddech i zobaczył, że powieki Cassandry od kilku chwil są otwarte.
- Chris, ja nie chciałam. Przepraszam.
Chłopak w ramach odpowiedzi mocno objął dziewczynę. Ledwie powstrzymywał łzy. I chociaż Reed po wnikliwych oględzinach stwierdziła, że żaden Hertog z pewnością nie ugryzł Cassandry, to on miał co do tego ogromne wątpliwości. W końcu dopiero co dowiedział się o Wybranych i o tym, że chodzi do jednej szkoły z wampirami. Jednocześnie przypomniały mu się lata młodości, kiedy pragnął mieć kły i nadzwyczajne moce. Teraz okazuje się, że jego dziecięce marzenia dla niektórych są rzeczywistością.
- Powiedz mi, co się stało, proszę - kontynuowała Cassie, podnosząc się do pozycji siedzącej. Christian wzruszył bezradnie ramionami. W gruncie rzeczy Reed pojawiła się przy przyjaciółce na kilka chwil przed nim samym, a przynajmniej tak utrzymywała. Bo co do tego chłopak też miał wątpliwości. Tak, czy inaczej, Christian nie dowiedział się niczego.
- Mógłbym spytać o to samo - odezwał się w końcu.
- Wiem - szepnęła krótko Cassie, spuszczając wzrok. - Kiedy odszedłeś do baru, jakiś mężczyzna poprosił mnie do tańca. Nie chciałam się zgodzić, ale on tak nalegał, a ciebie nie było przez dłuższy czas. Pomyślałam: przecież to tylko taniec, co mi tam. A potem nie mogłam cię odnaleźć wśród lawirującego tłumu. Usiedliśmy przy barze i wypiłam colę. Pamiętam, że widziałam Kyrę i całującego ją Jake'a. A podobno mówiłeś, że zależy mu na Reed...
- Bo zależy - przerwał jej Chris. - Sam chciałbym wiedzieć, co ten gość wyprawia. A co było dalej?
- Dalej już nie pamiętam. Chyba musiał mi coś dosypać do coli, kiedy odwróciłam wzrok w kierunku parkietu, by cię znaleźć.
- Pieprzony Hertog - wysyczał Christian.
- Co powiedziałeś? - spytała wyraźnie zdenerwowana Cassie.
- Hertog. Reed nam wszystko wyjaśniła.
Cassie na chwilę zamilkła, pogubiona we własnych myślach. W końcu cały splot ostatnich zdarzeń począł kształtować się w jedną całość.
- A więc to wszystko z powodu mojej krwi. Kolejny atak. Dlaczego matka nigdy
nie powiedziała mi, że jest wampirem? Nie do wiary. To wszystko jest
dla mnie tak nierealne...
- Wiem. - Było to ostatnie słowo, które wypowiedział Christian, zanim usta obojga zetknęły się w namiętnym pocałunku.
- Wiem. - Było to ostatnie słowo, które wypowiedział Christian, zanim usta obojga zetknęły się w namiętnym pocałunku.
*
- Reed, poczekaj - krzyknął Jake, chwytając dziewczynę za
nadgarstek i zdecydowanym ruchem przyciągając ją do siebie tak, że
oboje stanęli teraz twarzą w twarz.
Zaparło jej dech w piersiach. Czuła, że jej serce bije jeszcze
mocniej, niż w chwili, gdy Hertog próbował ją zgwałcić.
Nachyliła się w jego stronę, czując, że tym razem nie potrafi
zapanować nad własnymi uczuciami. W końcu jednak powstrzymał ją
widok szminki Kyry na jego ustach.
Oboje zgodnie odskoczyli od siebie, a Jake nieco speszony podrapał się po karku. To było dla Reed do przewidzenia. Flirciarz, któremu robi się niezręcznie w chwili, gdy uświadamia sobie, że jego partnerki są przyjaciółkami.
- Przepraszam za to, co powiedziałem. Zrozum. Mówisz mi rzeczy, które są dla mnie nie do pojęcia w chwili, gdy na dodatek dość mocno szumi mi w głowie.
Oboje zgodnie odskoczyli od siebie, a Jake nieco speszony podrapał się po karku. To było dla Reed do przewidzenia. Flirciarz, któremu robi się niezręcznie w chwili, gdy uświadamia sobie, że jego partnerki są przyjaciółkami.
- Przepraszam za to, co powiedziałem. Zrozum. Mówisz mi rzeczy, które są dla mnie nie do pojęcia w chwili, gdy na dodatek dość mocno szumi mi w głowie.
- Aż za mocno - burknęła dziewczyna i odwróciła się w drugą
stronę. Tym razem Jake nie pozwolił Reed odejść. Odwrócił ją
tak, że oparła się plecami o najbliższe drzewo, a sam zbliżył
się do niej, obejmując ją w pasie. Delikatnie przejechał kciukiem
po jej plecach, wywołując tym gestem ciarki na całym ciele
nastolatki. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w jej oczy
wzrokiem pełnym goryczy i smutku.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że z kimś się spotykasz? - spytał żałosnym tonem. - Być może, gdybym wiedział, nie zdążyłbym się w tobie zakochać.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że z kimś się spotykasz? - spytał żałosnym tonem. - Być może, gdybym wiedział, nie zdążyłbym się w tobie zakochać.
Reed poczuła, że grunt usuwa się jej spod stóp. Jake Dawson,
właśnie wyznał jej miłość. I powiedział też, że Reed ma
chłopaka. Myślał tak, ponieważ... ponieważ Kyra skłamała.
Reed miała tylko chwilę, by zastanowić się, co zrobić. Sądziła, że dokonała dobrej decyzji pozostając wierną przyjaciółce.
- Nie powiedziałam ci, bo nie pytałeś. Z resztą, skąd mogłam wiedzieć, że coś do mnie czujesz. Pamiętaj, że jesteśmy tylko przyjaciółmi i nigdy nie będzie między nami nic więcej - jej lodowaty ton głosu zawiódł ich obojga. Ale było za późno. Klamka zapadła, a słowa dziewczyny ujrzały światło dzienne. Poza tym Kyra i tak dopięła swego całując się z Jake'iem, a Reed przecież obiecała, że pomoże. I właśnie to zrobiła. Wykazała się nie lada lojalnością wobec najlepszej przyjaciółki. Gdyby tylko Kyra wiedziała, jak wiele ją to kosztowało...
- Czyli powiedz szczerze, nie mam żadnych szans? - spytał. - Myślałem... to znaczy miałem wrażenie, że ty... że tobie też zależy.
- Pozory mylą, Jake - szepnęła i dodałaby coś jeszcze, gdyby nie widok wyłaniającej się zza drzew Kyry.
- Tu jesteście! - krzyknęła radośnie. - Wszędzie was szukałam.
Reed wiedziała, że gdyby jej przyjaciółka była całkiem trzeźwa, widok jej i Jake'a w środku ciemnego lasu, nie wywołałby radości, lecz smutek.
Kyra podeszła do Jake'a i lekko wspinając się na palcach obróciła jego podbródek ku sobie i pocałowała chłopaka w usta.
Tak jest dobrze, przekonywała siebie Reed, choć miała nadzieję, że Jake nie ulegnie urokowi Kyry. Tak naprawdę nie wiedziała, co zrobił, gdyż uwagę od ich obojga odwrócił dźwięk komórki.
- Jasne. Za dziesięć minut przed wejściem do Apogeum. Do zobaczenia - powiedziała do Janie, skupiając na sobie uwagę pozostałych. Drżącym kciukiem nacisnęła czerwoną słuchawkę i wsunęła telefon do kieszeni.
- Dzwoniła Janie i twierdziła, że z Ryanem jest dość kiepsko i że warto wrócić do szkoły, zanim zaśnie.
- Jasne, chodźmy - rzuciła Kyra i splatając dłoń Jake'a ze swoją, pociągnęła chłopaka do przodu. Ten, odwrócił się za siebie, uważnie patrząc w oczy Reed. Kiedy stwierdził, że nie wyrażają one żadnych emocji, odwrócił się z powrotem i odwzajemnił uścisk Kyry, mocniej zaplatając palce na jej dłoni.
Reed miała tylko chwilę, by zastanowić się, co zrobić. Sądziła, że dokonała dobrej decyzji pozostając wierną przyjaciółce.
- Nie powiedziałam ci, bo nie pytałeś. Z resztą, skąd mogłam wiedzieć, że coś do mnie czujesz. Pamiętaj, że jesteśmy tylko przyjaciółmi i nigdy nie będzie między nami nic więcej - jej lodowaty ton głosu zawiódł ich obojga. Ale było za późno. Klamka zapadła, a słowa dziewczyny ujrzały światło dzienne. Poza tym Kyra i tak dopięła swego całując się z Jake'iem, a Reed przecież obiecała, że pomoże. I właśnie to zrobiła. Wykazała się nie lada lojalnością wobec najlepszej przyjaciółki. Gdyby tylko Kyra wiedziała, jak wiele ją to kosztowało...
- Czyli powiedz szczerze, nie mam żadnych szans? - spytał. - Myślałem... to znaczy miałem wrażenie, że ty... że tobie też zależy.
- Pozory mylą, Jake - szepnęła i dodałaby coś jeszcze, gdyby nie widok wyłaniającej się zza drzew Kyry.
- Tu jesteście! - krzyknęła radośnie. - Wszędzie was szukałam.
Reed wiedziała, że gdyby jej przyjaciółka była całkiem trzeźwa, widok jej i Jake'a w środku ciemnego lasu, nie wywołałby radości, lecz smutek.
Kyra podeszła do Jake'a i lekko wspinając się na palcach obróciła jego podbródek ku sobie i pocałowała chłopaka w usta.
Tak jest dobrze, przekonywała siebie Reed, choć miała nadzieję, że Jake nie ulegnie urokowi Kyry. Tak naprawdę nie wiedziała, co zrobił, gdyż uwagę od ich obojga odwrócił dźwięk komórki.
- Jasne. Za dziesięć minut przed wejściem do Apogeum. Do zobaczenia - powiedziała do Janie, skupiając na sobie uwagę pozostałych. Drżącym kciukiem nacisnęła czerwoną słuchawkę i wsunęła telefon do kieszeni.
- Dzwoniła Janie i twierdziła, że z Ryanem jest dość kiepsko i że warto wrócić do szkoły, zanim zaśnie.
- Jasne, chodźmy - rzuciła Kyra i splatając dłoń Jake'a ze swoją, pociągnęła chłopaka do przodu. Ten, odwrócił się za siebie, uważnie patrząc w oczy Reed. Kiedy stwierdził, że nie wyrażają one żadnych emocji, odwrócił się z powrotem i odwzajemnił uścisk Kyry, mocniej zaplatając palce na jej dłoni.
*
Jedną z najbardziej ryzykownych konsekwencji łamania przez uczniów
szkolnych praw, jest możliwość nakrycia ich przez nauczyciela,
bądź dyrekcję. Dzisiejsza łapanka pani Malarkey zaowocowała w
liczbie dziewięciu sztuk. W prawach ucznia zostali zawieszeni:
- Ryan May
- Cassandra Johnson
- Janie Meyer
- Reed Morgan
- Kyra Moore
- Jake Dawson
- Ryan May
- Cassandra Johnson
- Janie Meyer
- Reed Morgan
- Kyra Moore
- Jake Dawson
- Christian Lang
- Celeste Martinez
- oraz Jonathan Wilson.
Żadne z nich nie potrafiło przyjąć do wiadomości błędu, który popełnili. Zapomnieli o próbnej, pożarowej ewakuacji, o której dyrekcja poinformowała uczniów we wtorek.
Pani Malarkey ustawiła winowajców w równym rządku i uważnie przyjrzała się ich twarzom. Rozmazane makijaże, posiniaczone ciała i plamy na koszulkach były jednoznacznym dowodem braku odpowiedzialności. Nie wspominając już o Ryanie, który aby zachować pion, musiał być podtrzymywany przez Christiana i Jake'a. Prawdopodobnie jeszcze nie wiedział, jaka czekała go kara.
- Zawiodłam się - powiedziała dyrektorka, stukając obcasami po kamiennych płytkach. Podeszła do Janie i wskazującym palcem uniosła do góry jej spuszczoną dotąd głowę. - A szczególnie na tobie. Wzorowa uczennica.
- Przepraszam - odpowiedział jej cichy głosik.
- Nawet nie chcę sobie wyobrażać tego, co działo się z Reed i Cassie. Posiniaczone, brudne, rozmazane. ..
Może byłoby i lepiej, gdyby jednak próbowała to sobie wyobrazić - pomyślała Reed. - Przełożona Wybranych powinna wiedzieć, że gdy Mieszaniec w środku nocy pojawia się na obcym, niebezpiecznym terytorium, to grozi mu szaleńcze niebezpieczeństwo.
- Mam nadzieję, że chociaż Ryan dobrze się bawił. Widać, że chłopak wykorzystał chwilę wolności - zadrwiła kobieta. - Rozejdźcie się do swoich pokoi, wykąpcie i zejdźcie jutro na śniadanie przed szóstą. Pomożecie kucharkom i woźnym w ich codziennych obowiązkach.
- Ale jest czwarta. Nie zdążymy się nawet zdrzemnąć - mruknęła niezadowolona Celeste.
- Bez dyskusji.
Dziewczyna od niechcenia machnęła ręką i posłała nauczycielce srogie spojrzenie. Chciała dodać coś jeszcze, lecz w ostatniej chwili ugryzła się w język. Konflikt z dyrektorką zdecydowanie nie był najlepszym pomysłem w przypadku osoby, która stanowiła w Akademii jedno z najsłabszych ogniw.
- Tam był Hertog - wykrztusiła Reed, kiedy wszyscy opuścili gabinet.
- Wiem - odpowiedziała dyrektorka.
Reed uniosła pytająco brew.
- Jak to?
- Myślałam, że jesteś bystrzejsza, Reed. Czy myślisz, że uczniom pozwala się bezkarnie opuszczać szkołę, kiedy tylko tego zapragną? Nie pilnujemy wyjść, ale mamy kamery. Kiedy którykolwiek z uczniów opuszcza Akademię, strażnicy idą za nim. Twoja przyjaciółka już wielokrotnie bywała przyłapana na nocnych przechadzkach z Christianem. A podobno jesteś jej strażniczką. Dlaczego nie wykonujesz swoich obowiązków?
- Jak mogę pilnować Cassie, skoro śpię? - uniosła się Reed, krzycząc odrobinę za głośno.
- Reed, Reed, Reed... Wracaj do łóżka i nie zawiedź mojego zaufania. Pamiętaj, że nie bez powodu jesteś strażniczką Cassandry. Pamiętaj, że masz z nią specjalną więź.
Reed bez słowa odeszła. Pamiętaj, że nie bez powodu jesteś strażniczką Cassandry. Pamiętaj, że masz z nią specjalną więź. I co z tego? Równie dobrze mogłaby jej pilnować Janie, bądź Kyra...
I właśnie w tamtej chwili Reed przypomniała sobie o potwornym bólu głowy, który towarzyszył jej podczas ostatniego ataku Hertoga. To on, pomimo alkoholowego upojenia, poprowadził Reed do lasu - do miejsca, gdzie po raz kolejny doszło do ataku Cassandry. To nie był efekt przypadku. To kolejna wskazówka. Reed mogła odbierać niekontrolowane i bolesne bodźce, informujące o zagrożeniu życia Cassie.
- Celeste Martinez
- oraz Jonathan Wilson.
Żadne z nich nie potrafiło przyjąć do wiadomości błędu, który popełnili. Zapomnieli o próbnej, pożarowej ewakuacji, o której dyrekcja poinformowała uczniów we wtorek.
Pani Malarkey ustawiła winowajców w równym rządku i uważnie przyjrzała się ich twarzom. Rozmazane makijaże, posiniaczone ciała i plamy na koszulkach były jednoznacznym dowodem braku odpowiedzialności. Nie wspominając już o Ryanie, który aby zachować pion, musiał być podtrzymywany przez Christiana i Jake'a. Prawdopodobnie jeszcze nie wiedział, jaka czekała go kara.
- Zawiodłam się - powiedziała dyrektorka, stukając obcasami po kamiennych płytkach. Podeszła do Janie i wskazującym palcem uniosła do góry jej spuszczoną dotąd głowę. - A szczególnie na tobie. Wzorowa uczennica.
- Przepraszam - odpowiedział jej cichy głosik.
- Nawet nie chcę sobie wyobrażać tego, co działo się z Reed i Cassie. Posiniaczone, brudne, rozmazane. ..
Może byłoby i lepiej, gdyby jednak próbowała to sobie wyobrazić - pomyślała Reed. - Przełożona Wybranych powinna wiedzieć, że gdy Mieszaniec w środku nocy pojawia się na obcym, niebezpiecznym terytorium, to grozi mu szaleńcze niebezpieczeństwo.
- Mam nadzieję, że chociaż Ryan dobrze się bawił. Widać, że chłopak wykorzystał chwilę wolności - zadrwiła kobieta. - Rozejdźcie się do swoich pokoi, wykąpcie i zejdźcie jutro na śniadanie przed szóstą. Pomożecie kucharkom i woźnym w ich codziennych obowiązkach.
- Ale jest czwarta. Nie zdążymy się nawet zdrzemnąć - mruknęła niezadowolona Celeste.
- Bez dyskusji.
Dziewczyna od niechcenia machnęła ręką i posłała nauczycielce srogie spojrzenie. Chciała dodać coś jeszcze, lecz w ostatniej chwili ugryzła się w język. Konflikt z dyrektorką zdecydowanie nie był najlepszym pomysłem w przypadku osoby, która stanowiła w Akademii jedno z najsłabszych ogniw.
- Tam był Hertog - wykrztusiła Reed, kiedy wszyscy opuścili gabinet.
- Wiem - odpowiedziała dyrektorka.
Reed uniosła pytająco brew.
- Jak to?
- Myślałam, że jesteś bystrzejsza, Reed. Czy myślisz, że uczniom pozwala się bezkarnie opuszczać szkołę, kiedy tylko tego zapragną? Nie pilnujemy wyjść, ale mamy kamery. Kiedy którykolwiek z uczniów opuszcza Akademię, strażnicy idą za nim. Twoja przyjaciółka już wielokrotnie bywała przyłapana na nocnych przechadzkach z Christianem. A podobno jesteś jej strażniczką. Dlaczego nie wykonujesz swoich obowiązków?
- Jak mogę pilnować Cassie, skoro śpię? - uniosła się Reed, krzycząc odrobinę za głośno.
- Reed, Reed, Reed... Wracaj do łóżka i nie zawiedź mojego zaufania. Pamiętaj, że nie bez powodu jesteś strażniczką Cassandry. Pamiętaj, że masz z nią specjalną więź.
Reed bez słowa odeszła. Pamiętaj, że nie bez powodu jesteś strażniczką Cassandry. Pamiętaj, że masz z nią specjalną więź. I co z tego? Równie dobrze mogłaby jej pilnować Janie, bądź Kyra...
I właśnie w tamtej chwili Reed przypomniała sobie o potwornym bólu głowy, który towarzyszył jej podczas ostatniego ataku Hertoga. To on, pomimo alkoholowego upojenia, poprowadził Reed do lasu - do miejsca, gdzie po raz kolejny doszło do ataku Cassandry. To nie był efekt przypadku. To kolejna wskazówka. Reed mogła odbierać niekontrolowane i bolesne bodźce, informujące o zagrożeniu życia Cassie.
*
- Ten odkurzacz nie działa! - oburzyła się Janie, po raz kolejny
sprawdzając, czy włączyła odpowiedni przycisk.
- Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że odkurzacze nie bez powodu mają kable - zadrwił Jake, jednocześnie wyciskając swojego mopa.
- Słucham? - spytała Janie. W końcu jednak spojrzała na gniazdko i oblała się wstydliwym rumieńcem. Chwyciła w dłoń koniec kabla i podłączyła odkurzacz do prądu.
- Janie? - podjął Jake, a kiedy zobaczył pytającą minę dziewczyny, dodał:
- Pomóż mi - jego głos w momencie przyjął niebezpiecznie ponury ton.
- Co się dzieje? - spytała nastolatka, nie wiedząc, co tak właściwie wydarzyło się poprzedniej nocy.
- Bo chodzi o to, że... całowałem się z Kyrą. Tak jakby. Ona zaczęła mnie całować, a ja? Ja nic z tym nie zrobiłem. Pewna rzecz spowodowała, że coś we mnie pękło i stałem się obojętny na wszystko.
Janie wyłączyła odkurzacz i podeszła bliżej chłopaka, kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Chyba nie rozumiem, do czego zmierzasz? Chodzi o to, że całowałeś Kyrę, a tak naprawdę nic do niej nie czujesz? - spytała.
- Nie. Znaczy to też. W sumie, to jeden z moich większych problemów.
- A jaki jest ten największy?
- Największym jest Reed. I to, że ją kocham.
Janie otworzyła ze zdziwienia usta. Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w chłopaka w milczeniu, próbując poukładać w swojej głowie zdobyte przed chwilą informacje.
- Więc chcesz powiedzieć, że kochasz Reed, a całujesz Kyrę? Nie uważasz, że to trochę nie w porządku?
- Od dłuższego czasu podoba mi się Reed. Miałem wrażenie, że ona też coś do mnie czuje, jednak wszystko się zmieniło, gdy dowiedziałem się, że ma chłopaka. Kiedy Kyra mi to powiedziała, nachyliła się do mnie i zaczęła mnie całować a mi w tamtej chwili było wszystko jedno. Teraz okropnie tego żałuję, bo nie chcę jej zranić, ani okłamywać. Jednocześnie nie chcę popsuć naszej przyjaźni. I tak już jedną niepotrzebnie rozwaliłem - wyznał Jake i poczuł jak uchodzi z niego całe powietrze.
- Po pierwsze - zaczęła Janie - Reed nie ma chłopaka. Po drugie, nie powinieneś zbliżać się do Kyry, jeżeli faktycznie tego nie chciałeś. Po trzecie, być może ona nic do ciebie nie czuje, a wszystko co się między wami wydarzyło, było spowodowane nadmiarem alkoholu. I w końcu po czwarte, powiedz mi, jaką niby przyjaźń rozwaliłeś? Może uda mi się jakoś temu zaradzić.
- Co? - spytał wyraźnie zdezorientowany Jake. - Reed nie ma chłopaka?
Wszystkie inne "po drugie" i "po trzecie" były w tamtej chwili nie ważne.
- Nie ma, jestem pewna. Na pewno by mi o tym powiedziała.
- Zaczekaj chwile - rzucił Jake i pobiegł w stronę kuchni, przewracając po drodze wiadro z wodą.
Od Autorki: I wreszcie jest. W sumie to dopisałam coś nowego, resztę pozostawiłam bez zmian. A niech będzie, chyba nie jest źle. Oczywiście proszę Was o wychwycenie błędów.
Rozdział najdłuższy z dotychczasowych. Po liczbie komentarzy wywnioskuję, czy rzeczywiście lepiej pisać obszerniejsze teksty, czy też nie.
W ankiecie do pewnego czasu Cassie i Reed szły łeb w łeb, aż tu nagle Reed wysunęła się na definitywne prowadzenie. Zobaczymy, co będzie dalej, ale zdradzę Wam, że dla mnie Reed też jest ulubioną bohaterką :P
Pozdrawiam, Nestia :)
- Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że odkurzacze nie bez powodu mają kable - zadrwił Jake, jednocześnie wyciskając swojego mopa.
- Słucham? - spytała Janie. W końcu jednak spojrzała na gniazdko i oblała się wstydliwym rumieńcem. Chwyciła w dłoń koniec kabla i podłączyła odkurzacz do prądu.
- Janie? - podjął Jake, a kiedy zobaczył pytającą minę dziewczyny, dodał:
- Pomóż mi - jego głos w momencie przyjął niebezpiecznie ponury ton.
- Co się dzieje? - spytała nastolatka, nie wiedząc, co tak właściwie wydarzyło się poprzedniej nocy.
- Bo chodzi o to, że... całowałem się z Kyrą. Tak jakby. Ona zaczęła mnie całować, a ja? Ja nic z tym nie zrobiłem. Pewna rzecz spowodowała, że coś we mnie pękło i stałem się obojętny na wszystko.
Janie wyłączyła odkurzacz i podeszła bliżej chłopaka, kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Chyba nie rozumiem, do czego zmierzasz? Chodzi o to, że całowałeś Kyrę, a tak naprawdę nic do niej nie czujesz? - spytała.
- Nie. Znaczy to też. W sumie, to jeden z moich większych problemów.
- A jaki jest ten największy?
- Największym jest Reed. I to, że ją kocham.
Janie otworzyła ze zdziwienia usta. Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w chłopaka w milczeniu, próbując poukładać w swojej głowie zdobyte przed chwilą informacje.
- Więc chcesz powiedzieć, że kochasz Reed, a całujesz Kyrę? Nie uważasz, że to trochę nie w porządku?
- Od dłuższego czasu podoba mi się Reed. Miałem wrażenie, że ona też coś do mnie czuje, jednak wszystko się zmieniło, gdy dowiedziałem się, że ma chłopaka. Kiedy Kyra mi to powiedziała, nachyliła się do mnie i zaczęła mnie całować a mi w tamtej chwili było wszystko jedno. Teraz okropnie tego żałuję, bo nie chcę jej zranić, ani okłamywać. Jednocześnie nie chcę popsuć naszej przyjaźni. I tak już jedną niepotrzebnie rozwaliłem - wyznał Jake i poczuł jak uchodzi z niego całe powietrze.
- Po pierwsze - zaczęła Janie - Reed nie ma chłopaka. Po drugie, nie powinieneś zbliżać się do Kyry, jeżeli faktycznie tego nie chciałeś. Po trzecie, być może ona nic do ciebie nie czuje, a wszystko co się między wami wydarzyło, było spowodowane nadmiarem alkoholu. I w końcu po czwarte, powiedz mi, jaką niby przyjaźń rozwaliłeś? Może uda mi się jakoś temu zaradzić.
- Co? - spytał wyraźnie zdezorientowany Jake. - Reed nie ma chłopaka?
Wszystkie inne "po drugie" i "po trzecie" były w tamtej chwili nie ważne.
- Nie ma, jestem pewna. Na pewno by mi o tym powiedziała.
- Zaczekaj chwile - rzucił Jake i pobiegł w stronę kuchni, przewracając po drodze wiadro z wodą.
Od Autorki: I wreszcie jest. W sumie to dopisałam coś nowego, resztę pozostawiłam bez zmian. A niech będzie, chyba nie jest źle. Oczywiście proszę Was o wychwycenie błędów.
Rozdział najdłuższy z dotychczasowych. Po liczbie komentarzy wywnioskuję, czy rzeczywiście lepiej pisać obszerniejsze teksty, czy też nie.
W ankiecie do pewnego czasu Cassie i Reed szły łeb w łeb, aż tu nagle Reed wysunęła się na definitywne prowadzenie. Zobaczymy, co będzie dalej, ale zdradzę Wam, że dla mnie Reed też jest ulubioną bohaterką :P
Pozdrawiam, Nestia :)
JESZCZE! Ja chcę jeszcze! :C kocham Janie! Nie, naprawdę, Reed może być świetna, może być genialna itp, ale to Janie podbiła mi serce :3
OdpowiedzUsuńDobra, mam Jake'a który kocha Reed, całuje się z Kyrą, szuka rad u Janie i prawdopodobnie rozwali przyjaźń Kyra x Reed... walić Kyrę, niech w końcu będą parą :3333 nie no naprawdę Reed jest kochana. Zrobi dla przyjaciółki tak dużo........... jebać to! To nie sprawiedliwe! Nie uwielbiam takich awkward trójkątów! Przecież nawet jeśli Jake będzie błagał to Reed się nie da bo to dzida! Będzie uparta dla przyjaciółki ;__;
A ta dyrektorka to meh beh i same smutki. Właśnie, jak niby Reed ma pilnować Cass kiedy śpi? Ma się z nimi na randkę wybierać? Poklepywać po głowach, kiedy dobrze się pocałują? ;---;
Ci strażnicy mnie rozwalili. Wyobrazilam sobie jak idą na randkę z Cass i Chrisem a oni akurat idą na sex ;-; co robi strażnik? Przygląda się/ glaszcze wiadome miejsce/ idzie zawiadomić dyrektorkę/ wyciąga telefon i nagrywa pornola? Naprawdę mnie to ciekawi :D
No to chyba tyle.. już Ci cukrzyć nie będę... wiedz tylko że zahipnotyzowałam się czytaniem i jak mi się skończyło to zaczęłam kląć, że krótkie :D
Pozdrawiam!
Twój komentarz bezdyskusyjnie wskakuje na pierwsze miejsce w rankingu najlepszych komentarzy bloga. Uśmiałam się jak nigdy xD
UsuńTą Akademię określa jeden przymiotnik: "dziwna". Dziwna szkoła, dziwna dyrektorka, dziwni uczniowie i nauczyciele. A będzie jeszcze dziwniej :P
Również pozdrawiam :)
A odnośnie Janie (wiem, że spamuję w tym momencie pod własnym wpisem, ale mniejsza z tym) to taka trochę kopia mnie. Bojaźliwa, grzeczna dziewczynka, co ma takie zawiasy, że nie wie, że odkurza bez prądu. xD
Usuń" - Co powiedziałeś? - spytała wyraźnie poruszona Cassie.
OdpowiedzUsuń- Hertog. Tak, to on. Reed nam wyjaśniła.
- Ach więc to wszystko z powodu mojej krwi. Dlaczego matka nigdy nie powiedział mi, że jest wampirem? Nie do wiary. To wszystko jest dla mnie tak nierealne...
- Wiem. Ja też nie mogę tego pojąć - było to ostatnie zdanie, które wypowiedział, zanim usta obojga zetknęły się w pocałunku."
Ten fragment był nieco sztuczny. Ja rozumiem, że oni nie do końca ogarniają noaleno...
I to by było na tyle z rzeczy, na które nie zaregowałabym z przeszerokim bananem na twarzy. Bo co jak co, ale ten rozdział jest genialny. Zwłaszcza z uwagi na wątek Reed Kyra Jake.
(A JA NIE ZNOSZĘ ROMANSÓW!!! Zginiesz młodo dziewczyno)
Dla odmiany zrobiło mi się żal Kyry :c Bo... ona zakochana w Jake'u. Całują się, trzymają za ręce a tu... zaraz dowie się, że on od początku latał za Reed. Strasznie spodobało mi się, gdy odrzuciła jegi wyznanie pod drzewem :3 Lubię klimaty odrzucania, co z tego, że Reed go kocha. Strasznie smutne to, że wszystko robiła dla Kyry i jej przyjaźni a ta i tak zaraz ją znienawidzi, gdy Jake powie jej, że woli Reed.
Na miejscu panny R. byłabym na niego wkurzona :D (naczy się: będę. bo chyba jasne, gdzie on pobiegł)
Janie <3
No i dyrektorka... tyle wiedzą a mimo to? ...Huh. Muszę to przemyśleć.
Chcę więcej, wisz Nestiuś? :c
Więc daj!!!!
Z najcieplejszymi pozdrowionkami:
Kraken
O i od chociaż od Krakena mogę liczyć na konstruktywną krytykę! No nie do końca wróciłam do formy po przerwie i te rozdziały są takie, że jeden fragment dobry, inny nie. Ale ogólnie wyszłam w miarę na prostą.
UsuńBardzo mi miło, że Ci żal Kyry. O to mi chodzi. Jednemu żal, innemu nie. Pełna gama emocji :P
Z jeszcze cieplejszymi pozdrowieniami
Nestia
Wpadłam na pomysł, że ktoś od kamer ma konszachty z Hertogami.
OdpowiedzUsuńAlbo to szajka woźnych!!! :0
Czy jak powiem, że jesteś bystra, to będzie to podpowiedź? Może zmienię pomysł, żeby wpleść trochę więcej nieprzewidywalności. :P
UsuńDobra, siedzę cicho. Koniec xD
Rozdział zajebisty jak zawsze <3 ale prosze cie niech będzie jeszcze Christian z Cassie <33 i niech w końcu Reed będzie z Jakiem :3
OdpowiedzUsuńRozdział ogółem fajny... ale muszę przyznać, że gubię się już kto co z kim jak i dlaczego.
OdpowiedzUsuńJakby co, to pytaj. Wszystko postaram się naprostować :)
UsuńDlaczego ?! Dlaczego musiałaś już skończyć ?!
OdpowiedzUsuńJeśli mi tu szybko nie napiszesz następnego to naślę Ciebie Hertoga.
Przerwałaś w takim momencie... Ja tu się wciągnęłam, czytam, czyta, czytam i nagle - koniec !
Chyba mój ulubiony rozdział ♥
Zawsze szkoda było mi Reed, ale teraz żal mi Kyry.
To smutne jak chłopak, którego kochasz kocha twoją przyjaciółkę :/
Znowu mieć taką przyjaciółkę jak Reed to ogromne szczęście. Zdecydowanie lubię ją najbardziej, zaimponowała mi tym, że wybrała przyjaciółkę zamiast chłopaka.
A co do ochroniarzy.... o mój boże ! Oni tak na serio ich śledzą ?!
To mają przesrane. Ja w tej sytuacji za każdym razem jakbym się gdzieś wymykała czułabym się strasznie niezręcznie, wiedząc, że śledzą mnie ochroniarze i widzą wszystko co robię. O_____O
Rozdział ogólnie boski <3
Ami ♥
this-is-my-life-brooklyn.blogspot.com
Dziękuję, bardzo się cieszę, że się podoba ^^
UsuńA Hertoga na mnie nie nasyłaj, bo ja się boję. Niby Mieszańcem nie jestem, ale krew zwykłych ludzi pić także mogą. Także sama widzisz...
Na blogu 73-hunger pojawił się rozdział dziewiąty: Nigdy o tobie nie zapomnę. Widziałam, że odwiedzałaś mojego bloga, dlatego pozwoliłam sobie na powiadomienie :) Zachęcam do skomentowania i pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńwww.73-hunger.blogspot.com/2014/03/09-nigdy-o-tobie-nie-zapomne.html
Cierpię! Cierpię z Reed, Jake'em i Kyrą ;__; Normalnie czuję ich ból... Sama już nie wiem, jak to się skończy >,< Chociaż zajrzałam sobie dzisiaj znowu do zakładki postaci i przypomniałam sobie, że są też jeszcze nieodkryte postacie. Czyżby szykował się z nimi też w przyszłości ciekawy wątek? W końcu nie na Jake'u się świat kończy, chociaż muszę przyznać, że bardzo go polubiłam, pomimo jego postawy wobec Kyry... No bo daje jej nadzieję, a nic do niej nie czuje i to jest trochę nie fair :/
OdpowiedzUsuńNo i pojawiły się dwie kolejne postacie, o ile się nie mylę :3 Niby takim cichaczem, ale ja ich widzę! Nie ukryją się, nawet jeśli się wcisnęli na samiutki koniec listy dyrektorki :D
No i sytuacja z Janie i odkurzaczem XD Coraz bardziej ją lubię :) Sama niedawno miałam podobny przypadek, tyle że wyrwałam tą jakby rurę z odkurzacza i dziwiłam się, że nie odkurza XD
Ogólnie to podoba mi się Twój pomysł z dopasowaniem piosenek do postaci z opowiadania. Sama jak czasem słucham muzyki lubię dopasowywać głosy do bohaterów ^^
No, pozdrawiam cieplutko i weny życzę ^^
~Arcanam~
Postacie nowe są i co do niektórych mam plany, co i jak a nad innymi się zastanawiam, czy ich nie wyciąć, by nie wprowadzać zamętu. Bo i tak się już niektórzy gubią co i jak.
UsuńChciałam znaleźć romantyczną piosenkę dla Reed i Jake'a, ale przeszukałam chyba wszystkie covery na yt i znalazłam tylko to, co wyżej w odtwarzaczu. Ale jest fajnie :P
Również pozdrawiam, Nestia :)
Kyra, Reed i Jake, nie można by zrobić haremu? mogłoby być ciekawie, tak w trójkąciku...dobra, cofam to :P Jest wieczór, a ja mam jakieś dziwaczne myśli... mniejsza z tym. tak w sumie, to Reed powinna z nim być moim zdaniem, no ale cóż, to zależy tylko od ciebie i twojej wyobraźni, ja się nie mieszam :P czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńSekretna
Grzecznie informuję, że na {lilybird-everdeen.blogspot.com} ukazał się rozdział 13: "Nieszczęśliwi kochankowie". Odwiedzałaś mojego bloga, więc pomyślałam, że się odezwę ;)
OdpowiedzUsuńPS. Za czytanie Twojego bloga zabieram się już od jakiegoś miesiąca, poważnie, po prostu cały czas mam coś do zrobienia, ale obiecuję, że jak tylko znajdę chwilę wolnego czasu, to przeczytam! Tkwi w ulubionych i czeka na swój moment :3
xoxo, Loks.