Chyba dobra wiadomość dla tych, którzy od dłuższego czasu czekali na trochę Cassie i Christiana. Z resztą. Poczytajcie sami.
Reed rzuciła brudną ścierkę do naczyń i poszła za potrzebą do
ubikacji. Należy dodać, że toaleta przy kuchni była
ogólnodostępna dla obu płci.
Dziewczyna zamknęła się za pierwszymi z brzegu drzwiami i mocując się z guzikiem od spodni, przypomniała sobie słowa pani dyrektor.
A co jeśli kamery są zainstalowane w każdej łazience? - pomyślała i natychmiast oblała się wstydliwym rumieńcem. Nie miała na myśli wyłącznie wstydu przed własną nagością, ale też to, że niejednokrotnie zachowywała się jak mały dzieciak, który owija wokół siebie rączkę od prysznica i udaje, że trzyma mikrofon. Na pewno dyrekcja znałaby w takim przypadku odpowiedź na pytanie Kyry: co Ty Reed, do licha, tak długo w tej łazience wyprawiasz?
Nie, nie popadajmy w skrajność. Może i ta szkoła jest dziwna, lecz nie na tyle, by pozbawić uczniów trochę prywatności.
Coś trzasnęło. Reed usłyszała znajomy, podniesiony głos. Natychmiast spłukała wodę, ale zanim otworzyła drzwi, dwie osoby stanęły już przy kabinie obok.
- Dlaczego skłamałaś? - spytał rozwścieczony Jake. Reed była pewna, że głos należy do niego. Instynktownie przyłożyła ucho bliżej ścianki, choć rozmowa była dla niej równie słyszalna z poprzedniej pozycji.
- Możesz mówić jaśniej? - dopytywała Kyra.
- Reed nie ma chłopaka. Powiedz mi, dlaczego skłamałaś? - nalegał chłopak.
Zapadła cisza. Reed wstrzymała oddech i miała nadzieję, że usłyszy od Kyry kilka słów prawdy. Po dłuższej chwili usłyszała odpowiedź:
- Nie kłamałam.
- Tylko jakoś ci nie wierzę. Janie przypadkiem cię wydała. A Reed? Szczęściara. Masz chyba najbardziej lojalną przyjaciółkę pod słońcem.
- Ja naprawdę nie kłamię - upierała się Kyra, a jej oczy zaszkliły się łzami.
- Mówi prawdę - dodała Reed, otwierając drzwiczki. - Następnym razem, kiedy będziecie mieć zamiar obgadać tu jakąś ważną sprawę, upewnijcie się, że toalety są puste - rzuciła na odchodne i wyszła, ukradkiem oka spoglądając na osłupiałe twarze przyjaciół. Nie wiedziała, dlaczego tak postąpiła. Prawdopodobnie wpłynęły na nią słowa Jake'a - najbardziej lojalna przyjaciółka pod słońcem. Nie mogła tego zmienić, choć zmieniły się okoliczności.
Obiecała sobie, że nie będzie płakać. I choć kilka razy pociągnęła nosem, to żadna jej łza nie ujrzała dziś światła dziennego. Jej myśli były zaprzątnięte myślą o ogromnej niesprawiedliwości Kyry. Nie kłamałam, nie kłamałam, szeptał mały głosik w głowie Reed. Głosik, który kiedyś należał do jej przyjaciółki.
Jake nerwowo chodził w tą i z powrotem, zastanawiając się, czy nie powinien pobiec za Reed. Z rozmyśleń wyrwała go Kyra, która zatrzymała chłopaka w miejscu, kładąc dłonie na jego ramionach.
- Przepraszam za wczoraj. I masz rację. Zawsze masz tą pieprzoną rację - fuknęła, z impetem zamykając za sobą drzwi, zanim Jake zdążył zorientować się, co ma na myśli.
I tak oto zawsze twarda Kyra została pokonana. Zawiedziona. Zbrukana. Zła. Pobiegła do swojego pokoju i wsunęła się pod koc, pozornie odcinając się od reszty świata. Chciała być sama. Chciała nie istnieć. Kim była? Ślepo zapatrzoną we własne "ja" przyjaciółką, która nie widziała nic poza własną drogą do Jake'a. Jak mogła nie zauważyć, że chłopak jest zakochany w Reed? Jak mogła skłamać, że jej przyjaciółka jest w związku? Jak mogła go pocałować? Jak mogła się zakochać?
Ostatnie spojrzenie Reed przez ramię wyjaśniło Kyrze wszystko. Spojrzenie pełne bólu i zawodu. Reed obiecała pomóc, wbrew własnemu sercu. A on miał rację. Kyra to szczęściara, że ma taką przyjaciółkę. Albo miała. Bo po wydarzeniach ostatniego dnia czuła, że wszystko ulegnie diametralnej zmianie.
Dziewczyna zamknęła się za pierwszymi z brzegu drzwiami i mocując się z guzikiem od spodni, przypomniała sobie słowa pani dyrektor.
A co jeśli kamery są zainstalowane w każdej łazience? - pomyślała i natychmiast oblała się wstydliwym rumieńcem. Nie miała na myśli wyłącznie wstydu przed własną nagością, ale też to, że niejednokrotnie zachowywała się jak mały dzieciak, który owija wokół siebie rączkę od prysznica i udaje, że trzyma mikrofon. Na pewno dyrekcja znałaby w takim przypadku odpowiedź na pytanie Kyry: co Ty Reed, do licha, tak długo w tej łazience wyprawiasz?
Nie, nie popadajmy w skrajność. Może i ta szkoła jest dziwna, lecz nie na tyle, by pozbawić uczniów trochę prywatności.
Coś trzasnęło. Reed usłyszała znajomy, podniesiony głos. Natychmiast spłukała wodę, ale zanim otworzyła drzwi, dwie osoby stanęły już przy kabinie obok.
- Dlaczego skłamałaś? - spytał rozwścieczony Jake. Reed była pewna, że głos należy do niego. Instynktownie przyłożyła ucho bliżej ścianki, choć rozmowa była dla niej równie słyszalna z poprzedniej pozycji.
- Możesz mówić jaśniej? - dopytywała Kyra.
- Reed nie ma chłopaka. Powiedz mi, dlaczego skłamałaś? - nalegał chłopak.
Zapadła cisza. Reed wstrzymała oddech i miała nadzieję, że usłyszy od Kyry kilka słów prawdy. Po dłuższej chwili usłyszała odpowiedź:
- Nie kłamałam.
- Tylko jakoś ci nie wierzę. Janie przypadkiem cię wydała. A Reed? Szczęściara. Masz chyba najbardziej lojalną przyjaciółkę pod słońcem.
- Ja naprawdę nie kłamię - upierała się Kyra, a jej oczy zaszkliły się łzami.
- Mówi prawdę - dodała Reed, otwierając drzwiczki. - Następnym razem, kiedy będziecie mieć zamiar obgadać tu jakąś ważną sprawę, upewnijcie się, że toalety są puste - rzuciła na odchodne i wyszła, ukradkiem oka spoglądając na osłupiałe twarze przyjaciół. Nie wiedziała, dlaczego tak postąpiła. Prawdopodobnie wpłynęły na nią słowa Jake'a - najbardziej lojalna przyjaciółka pod słońcem. Nie mogła tego zmienić, choć zmieniły się okoliczności.
Obiecała sobie, że nie będzie płakać. I choć kilka razy pociągnęła nosem, to żadna jej łza nie ujrzała dziś światła dziennego. Jej myśli były zaprzątnięte myślą o ogromnej niesprawiedliwości Kyry. Nie kłamałam, nie kłamałam, szeptał mały głosik w głowie Reed. Głosik, który kiedyś należał do jej przyjaciółki.
Jake nerwowo chodził w tą i z powrotem, zastanawiając się, czy nie powinien pobiec za Reed. Z rozmyśleń wyrwała go Kyra, która zatrzymała chłopaka w miejscu, kładąc dłonie na jego ramionach.
- Przepraszam za wczoraj. I masz rację. Zawsze masz tą pieprzoną rację - fuknęła, z impetem zamykając za sobą drzwi, zanim Jake zdążył zorientować się, co ma na myśli.
I tak oto zawsze twarda Kyra została pokonana. Zawiedziona. Zbrukana. Zła. Pobiegła do swojego pokoju i wsunęła się pod koc, pozornie odcinając się od reszty świata. Chciała być sama. Chciała nie istnieć. Kim była? Ślepo zapatrzoną we własne "ja" przyjaciółką, która nie widziała nic poza własną drogą do Jake'a. Jak mogła nie zauważyć, że chłopak jest zakochany w Reed? Jak mogła skłamać, że jej przyjaciółka jest w związku? Jak mogła go pocałować? Jak mogła się zakochać?
Ostatnie spojrzenie Reed przez ramię wyjaśniło Kyrze wszystko. Spojrzenie pełne bólu i zawodu. Reed obiecała pomóc, wbrew własnemu sercu. A on miał rację. Kyra to szczęściara, że ma taką przyjaciółkę. Albo miała. Bo po wydarzeniach ostatniego dnia czuła, że wszystko ulegnie diametralnej zmianie.
*
- Brakuje mi już pary w ustach - skrzywił się Christian,
chuchając na ostatni polerowany puchar. Cassie w tym czasie
siedziała na krześle i energicznie machała stopami.
- No dalej! - ponaglała chłopaka.
- Cwaniara. Skończyła swoją pracę i myśli, że może wydawać komendy.
- Przyzwyczajaj się kotku, bo w małżeństwie będzie zupełnie tak samo - uśmiechnęła się przebiegle i splotła ze sobą dłonie.
Christian odłożył puchar za gablotę i przez chwilę lustrował Cassie niezbadanym wzrokiem. Powoli zbliżył się ku niej i zaatakował. Podniósł ją na ręce tak, że głowa dziewczyny swobodnie zwisała w dół.
- Puszczaj mnie! Puszczaj, słyszysz? - piszczała Cassie, wierzgając uniesionymi w górę nogami.
- Nie ma mowy - odpowiedział i wyprowadził dziewczynę na korytarz, wciąż trzymając ją w niewygodnej pozycji. Próbowała chwycić futrynę, ale jej śliskie dłonie nie znalazły podparcia.
W końcu zatrzymali się przed drzwiami do pokoju Chrisa. Chłopak postawił dziewczynę na ziemi, a lewą ręką sięgnął do kieszeni po klucz. Jednym gestem zaprosił Cassie do środka. Usiadła na łóżku Jonathana, leniwie się przeciągając. Christian zamknął pokój od środka, po czym ułożył się na własnej pościeli, zakładając za głowę ręce.
- Jesteś piękna - powiedział półgłosem.
Cassie nie zareagowała. Spojrzała na drzwi, jednocześnie próbując odczytać intencje swojego chłopaka. On podążył za jej wzrokiem, po czym chwycił dziewczynę za nadgarstek i przeciągnął na swoje łóżko. Nie zaprotestowała. Przecież wcale nie musi tego robić. Może on sam tego nie chce?
Cassie oparła głowę na ramieniu Chrisa i powoli wsunęła dłoń pod jego bluzkę, by delikatnie przejechać palcem po dobrze zbudowanej klatce piersiowej. On zrobił to samo, tyle że, swoją dłoń oparł na plecach dziewczyny, wykonując podobne ruchy na linii kręgosłupa. Najpierw pocałował ją lekko, delikatnie, a kolejne pocałunki stawały się coraz bardziej pożądliwe. W końcu przerwał, zdjął swoją koszulkę i rzucił ją w kąt. To zarówno zaniepokoiło Cassie, jak i również podsyciło pragnienie. Nic się nie dzieje, pomyślała, pilnując, by przypadkiem nie przekroczyć granicy. Swoją drogą, przecież niejednokrotnie pozwalali sobie na takie pieszczoty, a chłopak nie dał jej powodu, by nabrała teraz jakiś podejrzeń.
- No dalej! - ponaglała chłopaka.
- Cwaniara. Skończyła swoją pracę i myśli, że może wydawać komendy.
- Przyzwyczajaj się kotku, bo w małżeństwie będzie zupełnie tak samo - uśmiechnęła się przebiegle i splotła ze sobą dłonie.
Christian odłożył puchar za gablotę i przez chwilę lustrował Cassie niezbadanym wzrokiem. Powoli zbliżył się ku niej i zaatakował. Podniósł ją na ręce tak, że głowa dziewczyny swobodnie zwisała w dół.
- Puszczaj mnie! Puszczaj, słyszysz? - piszczała Cassie, wierzgając uniesionymi w górę nogami.
- Nie ma mowy - odpowiedział i wyprowadził dziewczynę na korytarz, wciąż trzymając ją w niewygodnej pozycji. Próbowała chwycić futrynę, ale jej śliskie dłonie nie znalazły podparcia.
W końcu zatrzymali się przed drzwiami do pokoju Chrisa. Chłopak postawił dziewczynę na ziemi, a lewą ręką sięgnął do kieszeni po klucz. Jednym gestem zaprosił Cassie do środka. Usiadła na łóżku Jonathana, leniwie się przeciągając. Christian zamknął pokój od środka, po czym ułożył się na własnej pościeli, zakładając za głowę ręce.
- Jesteś piękna - powiedział półgłosem.
Cassie nie zareagowała. Spojrzała na drzwi, jednocześnie próbując odczytać intencje swojego chłopaka. On podążył za jej wzrokiem, po czym chwycił dziewczynę za nadgarstek i przeciągnął na swoje łóżko. Nie zaprotestowała. Przecież wcale nie musi tego robić. Może on sam tego nie chce?
Cassie oparła głowę na ramieniu Chrisa i powoli wsunęła dłoń pod jego bluzkę, by delikatnie przejechać palcem po dobrze zbudowanej klatce piersiowej. On zrobił to samo, tyle że, swoją dłoń oparł na plecach dziewczyny, wykonując podobne ruchy na linii kręgosłupa. Najpierw pocałował ją lekko, delikatnie, a kolejne pocałunki stawały się coraz bardziej pożądliwe. W końcu przerwał, zdjął swoją koszulkę i rzucił ją w kąt. To zarówno zaniepokoiło Cassie, jak i również podsyciło pragnienie. Nic się nie dzieje, pomyślała, pilnując, by przypadkiem nie przekroczyć granicy. Swoją drogą, przecież niejednokrotnie pozwalali sobie na takie pieszczoty, a chłopak nie dał jej powodu, by nabrała teraz jakiś podejrzeń.
- O czym myślisz? - spytał Christian, zauważając, że dziewczyna
przestała skupiać się na jego ciele.
- O niczym - skłamała. W prawdzie, odbywała właśnie wewnętrzną walkę o to, co powinna zrobić, a czego nie. Nie chciała posunąć się za daleko, a jednocześnie nie mogła przerwać. Nie chciała. Lubiła jego pocałunki, jego dotyk. Gęsią skórkę na ciele i oblewającą ją falę gorąca. Pożądała go. Dlatego też pozwoliła, by chłopak odpiął guzik jej spodni. Kiedy oboje zostali w samej bieliźnie, Cassie wiedziała, że to odpowiedni czas, by wykazać się asertywnością.
- Jesteś na to gotowa? - spytał, dając dziewczynie znak, że do niczego nie chce jej zmuszać.
- Jestem - powiedziała, zaskakując samą siebie. Przecież zaplanowała w myślach zupełnie inną odpowiedź.
Chłopak w odpowiedzi uśmiechnął się seksownie i położył swoją dłoń na jej staniku.
- Hej, a co z Jonathanem? - spytała, powstrzymując jego ruch. - W każdej chwili może wejść do pokoju.
- Pokój jest zamknięty. Z resztą nie sądzę, żeby tu przyszedł. I tak większość czasu spędza w pokoju Dave'a. Ewentualnie możemy się spodziewać tutaj Jake'a, choć być może on teraz robi z Kyrą to samo, co my.
- Christian! - dziewczyna szturchnęła go wymownie w ramię.
- No co? Ten chłopak jest nieobliczalny. Jedną kocha, z drugą się całuje. Któż wie, którą z dziewczyn zaliczy.
- Ej! - skrzywiła się Cassie. - Nie nazywaj tego zaliczaniem. Po za tym pamiętaj, że to są moje przyjaciółki.
- Przepraszam, nie chciałem cię urazić. Jak mogę to odpokutować? - spytał i zaczął muskać szyję dziewczyny, jednocześnie kładąc dłonie na jej pośladkach i przysuwając ją bliżej siebie tak, że oba ciała zaczęły się o siebie ocierać. Cassie miała nieodparte wrażenie, że temperatura ich ciał wzrosła przynajmniej do stu stopni Celsjusza.
Powoli zdjął jej stanik, potem majtki. Sam też się rozebrał. Na początku leżeli przykryci pod kocem, by stopniowo oswoić się z wzajemną nagością. Całował ją namiętnie, nadal trzymając dłonie na jej pupie. Natomiast ona wskazującym palcem przejechała po jego boku, czując pod opuszkiem narastającą gęsią skórkę. Lubiła tak na niego działać. Dlatego też zmieniła miejsce. Przyłożyła palec do wewnętrznej strony jego ud. Powoli podnosiła go coraz wyżej, a gdy dojechała nim do kresu, odważyła się zerknąć w dół. Oblała się wstydliwym rumieńcem i uświadomiła sobie, że on także na nią patrzy. Wtedy zawstydziła się jeszcze bardziej.
- Potrafisz przestać? No wiesz... Teraz. Póki jeszcze do niczego nie doszło - powiedziała, bojąc się, że jest zbyt spięta, by mogło się udać.
- Nie - odpowiedział z uśmiechem, choć sam był podenerwowany.
- Przynajmniej jesteś szczery - przyznała. - A co, jeśli ja tego nie chcę?
- Wtedy przestanę - powiedział, a słowa te dodały Cassandrze otuchy.
- Nie - zaprzeczyła i pozwoliła, by nadal ją dotykał. A potem to zrobili.
Bała się, że będzie bolało, że im nie wyjdzie. Ale z biegiem kolejnych chwil zaczęli się bardziej rozluźniać. W końcu strach ustąpił miejsca euforii i ekscytacji.
No i stało się. Straciła dziewictwo. Straciła dziewictwo z
chłopakiem, którego kochała. I mogła śmiało powiedzieć, że
właśnie tak wymarzyła sobie ten pierwszy raz.
- O niczym - skłamała. W prawdzie, odbywała właśnie wewnętrzną walkę o to, co powinna zrobić, a czego nie. Nie chciała posunąć się za daleko, a jednocześnie nie mogła przerwać. Nie chciała. Lubiła jego pocałunki, jego dotyk. Gęsią skórkę na ciele i oblewającą ją falę gorąca. Pożądała go. Dlatego też pozwoliła, by chłopak odpiął guzik jej spodni. Kiedy oboje zostali w samej bieliźnie, Cassie wiedziała, że to odpowiedni czas, by wykazać się asertywnością.
- Jesteś na to gotowa? - spytał, dając dziewczynie znak, że do niczego nie chce jej zmuszać.
- Jestem - powiedziała, zaskakując samą siebie. Przecież zaplanowała w myślach zupełnie inną odpowiedź.
Chłopak w odpowiedzi uśmiechnął się seksownie i położył swoją dłoń na jej staniku.
- Hej, a co z Jonathanem? - spytała, powstrzymując jego ruch. - W każdej chwili może wejść do pokoju.
- Pokój jest zamknięty. Z resztą nie sądzę, żeby tu przyszedł. I tak większość czasu spędza w pokoju Dave'a. Ewentualnie możemy się spodziewać tutaj Jake'a, choć być może on teraz robi z Kyrą to samo, co my.
- Christian! - dziewczyna szturchnęła go wymownie w ramię.
- No co? Ten chłopak jest nieobliczalny. Jedną kocha, z drugą się całuje. Któż wie, którą z dziewczyn zaliczy.
- Ej! - skrzywiła się Cassie. - Nie nazywaj tego zaliczaniem. Po za tym pamiętaj, że to są moje przyjaciółki.
- Przepraszam, nie chciałem cię urazić. Jak mogę to odpokutować? - spytał i zaczął muskać szyję dziewczyny, jednocześnie kładąc dłonie na jej pośladkach i przysuwając ją bliżej siebie tak, że oba ciała zaczęły się o siebie ocierać. Cassie miała nieodparte wrażenie, że temperatura ich ciał wzrosła przynajmniej do stu stopni Celsjusza.
Powoli zdjął jej stanik, potem majtki. Sam też się rozebrał. Na początku leżeli przykryci pod kocem, by stopniowo oswoić się z wzajemną nagością. Całował ją namiętnie, nadal trzymając dłonie na jej pupie. Natomiast ona wskazującym palcem przejechała po jego boku, czując pod opuszkiem narastającą gęsią skórkę. Lubiła tak na niego działać. Dlatego też zmieniła miejsce. Przyłożyła palec do wewnętrznej strony jego ud. Powoli podnosiła go coraz wyżej, a gdy dojechała nim do kresu, odważyła się zerknąć w dół. Oblała się wstydliwym rumieńcem i uświadomiła sobie, że on także na nią patrzy. Wtedy zawstydziła się jeszcze bardziej.
- Potrafisz przestać? No wiesz... Teraz. Póki jeszcze do niczego nie doszło - powiedziała, bojąc się, że jest zbyt spięta, by mogło się udać.
- Nie - odpowiedział z uśmiechem, choć sam był podenerwowany.
- Przynajmniej jesteś szczery - przyznała. - A co, jeśli ja tego nie chcę?
- Wtedy przestanę - powiedział, a słowa te dodały Cassandrze otuchy.
- Nie - zaprzeczyła i pozwoliła, by nadal ją dotykał. A potem to zrobili.
Bała się, że będzie bolało, że im nie wyjdzie. Ale z biegiem kolejnych chwil zaczęli się bardziej rozluźniać. W końcu strach ustąpił miejsca euforii i ekscytacji.
no cuż .. przyznam się, że nie lubię czytać tych scen, ale wyjątkowo " łagodnie" to opisałaś i moim zdaniem idealnie pasuje to do stylu tego opowiadaniea, tak więc ten tego ... czekam na kolejny rozdział no i i am first
OdpowiedzUsuńMoja mina gdy zobaczyłam ostrzeżenie - Kwas zboczuch ma banana na twarzy :>
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału... eh Kyra no :< przynajmniej zrozumiała mękę Reed i Jake'a, ale aż mi się jej szkoda zrobiło :'< a Reed.. oj no Reed przyjaźń przyjaźnią ale.. no dobra okej, zachowałabym się podobnie :/ to Jake tu miesza! :// głupi Jake. Na stos z nim! Albo nie bo ma być z Reed :/ oj właśnie, a ja jak byłam mała to myślałam że rodzice zamontowali kamerę w toalecie i miałam podobnego stresa co Reed :D oo i tez śpiewam do prysznica! *może nie powinnam tego mówić...*
Cass i Christian....... :3 hyhyhyhyhyhyhy *dziwny uśmiech* a to tak nawiązując do mojego ostatniego komentarza :D hmm.. chyba nie było po ciszy nocnej, więc żaden strażnik uciechy nie miał, ale ze względu na to że to Cass to bym się nie zdziwiła gdyby ktoś ich śledził :D poza tym gdzie była Reed?! Powinna wdg dyrektorki śledzić Cass :D
"Cassie wiedziała, że to odpowiedni czas, by wykazać się asertywnością." Oj Cassie w takich momentach to ani się nie myśli, ani tym bardziej mówi nie :D
Za krótki! Stanowczo za krótki! Nie o tyle że mam przez to mniejszą przerwę od nauki, ale skończył mi się pomysł na komentarz :'c ja poproszę dłuższe! A przy okazji powinnaś zamieścić tabliczkę na blogu "uwaga. Silnie uzależnia!" To bym jeszcze wcześniej przemyślała czy brać się za historię ;p ale nie żałuję bo to jest po prostu sam cukier! *w*
Pozdrawiam! Wena z Tobą i opowiadaniem Twoim. :3
Nie wiem, co z tą długością w końcu zrobić. Chyba to opowiadanie zostawię tak jak jest, a następne rozbuduję już troszkę bardziej, zwracając uwagę na ilość opisòw.
UsuńJak uzależnia, to jestem zaskoczona, bo tego się nie spodziewałam. Tak, czy inaczej dziękuję za dobre słowa i dużą porcję motywacji :)
Ojejujejujeju kochaam <3 Dziękuję Ci ze w koncu była Cassie z Christianem <3 mam nadzieje że bedzie więcej momentów z nimi :D !
OdpowiedzUsuńOby wiecej takich momentów z Cassie :D <3
OdpowiedzUsuńhej, wpadam tylko powiedzieć, że na http://moj-prywatny-pamietnik.blogspot.com/ pojawil się nowy rozdział. Byłoby mi serdecznie miło, gdybyś wpadła :) twój rozdział nadrobię prawdopodobnie dzisiaj lub jutro wieczorem. całuje :*
OdpowiedzUsuńsekretna
postaram się wpaść i przeczytać :)
UsuńOjaaaaa <3 nareszcie Cassie i Christian <3 mam banana na twarzy przez ciebie! :D
OdpowiedzUsuńA z drugiej strony jest smutny wątek Reed-Jake-Kyra. Cieszę się że Kyra w końcu zauważyła poświęcenie Reed. Szczerze, każdy chciałby mieć taka przyjaciółkę. Nawet w takim momencie kryła Kyrę, wbrew swoim uczuciom.
Tak więc rozdział ci wyszedł świetny <3
Czekam na następny i zapraszam też na prolog na world-in-shadow.blogspot.com
Na pewno każdy by chciał taką mieć, ale w dzisiejszych czasach to takiej Reed szukać jak igły w stogu siana :P
UsuńAh ta... miłość. :D Śmiało mogę się przyznać, że lubię takie gorące sceny, żaden ze mnie świętoszek! Mam nadzieję, że więcej ich będzie. XD
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na kolejny rozdział, przy okazji. :D
spiew-kosoglosa.blogspot.com
Jestem na siebie strasznie zła, bo zaniedbałam Twoje opowiadanie przez to, że strasznie wkręciłam się w czytanie trylogii " Igrzysk śmierci ", ale na szczęście wczoraj wieczorem znalazłam chwilkę czasu na to, aby nadrobić te dwa rozdziały. W prawdzie nie zostawiłam komentarza pod poprzednim rozdziałem, ale spróbuję nadrobić to teraz. Co do poprzedniego rozdziału... Już miałam nadzieję, że w końcu Reed wyzna Jake'owi, że go kocha i w końcu będzie szczęśliwa będąc z osobą, w której się zakochała, ale Ty po prostu robisz mi na złość ;c. A co do tego rozdziału, to przyznam się szczerze, że jakoś szczególnie nie przypadł mi do gustu. Może dlatego, że było za dużo Cassie, a może... Nie, to jednak przez Cassie... Życzę duuużo weny ;)
OdpowiedzUsuńBuźka, Milagrose ♥
Tak to już jest - jedni wolą Cassie, inni Reed. Ale jak zaniedbałaś opowiadania ze względu na Igrzyska Śmierci to w 100% Cię rozumiem. Sama w takim przypadku rzuciłabym w kąt swoje wypociny :P
UsuńPrzepraszam, że tak późno, ale przeczytałam rozdział niemal od razu i z tych emocji byłam przekonana, że skomentowałam XD
OdpowiedzUsuńGdy czytałam moment ReedXJakeXKyra, to miałam ochotę wskoczyć do opowiadania i ich wszystkich pouświadamiać nawzajem :D Ech, szkoda, że tak się nie da...
Rozdział mi się podoba, scenka również przypadła mi do gustu. Jak zwykle czytanie sprawiło mi niezwykłą radość ^^ To urocze, że Christian i Cassie tak sobie zaufali :) Mam nadzieję, że nic im nie zepsuje tej wyjątkowej relacji ;)
Pozdrawiam
~Arcanam~
Wspaniały rozdział :)
OdpowiedzUsuńNa początku przepraszam, że tak późno komentuję, ale nie miałam zbytnio czasu wpasć. W każdym razie jestem i przeczytałam i powiem Ci, że jestem pod wrażeniem i w lekkim szoku.
Przede wszystkim dlatego, że Kyra dostrzegła wreszcie potrzeby przyjaciółki. Dobrze, że wreszcie przejrzała na oczy i nie widzi jedynie czubka własnego nosa. Zawsze skupiała sie jedynie na swoich potrzebach i na tym jak bardzo chce być z Jakem a tu taka niespodzianka - Jake czuje coś do Reed.
Mimo, że odrobinkę ( taką malutką ) współczuję Kyrze to dwa razy bardziej cieszę sie z tego, że Jake czuje coś do Reed, że jest w niej zakochany. A Reed? W końcu sama przekonała sie jaką ma przyjaciółkę...
Co do Cristana i Cassie...
Cieszę sie, że wreszcie to zrobili i mam nadzieję, że to bardziej wzmocni ich związek, bo oboje są naprawdę słodcy :)
W każdym razie czekam na następny rozdział z ciekawością ^.^
Całuski :*
PS :
Zapraszam do mnie na piąty rozdział, który właśnie sie pojawił :) Mam nadzieję, że się spodoba *-*
http://lostterroristhasfoundherprince.blogspot.com/
mam nadzieję, że znajdziesz chwilkę i wpadniesz przeczytać nowy wpis :* http://moj-prywatny-pamietnik.blogspot.com/ liczę na szczerą opinię :)
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział ♥
OdpowiedzUsuńI nie chodzi mi u tylko o " treści erotyczne " , które swoją drogą bardzo dobrze opisałaś. Naprawdę dobrze Ci to wyszło, nie wulgarnie, wręcz przeciwnie bardzo łagodnie. Cieszę się, że Kyra, którą mimo wszystko bardzo lubię, wreszcie dowiedziała się co naprawdę czuje Reed. W końcu spostrzegła tęż, że Jake czuje coś do Reed. Mimo, że Kyra niewątpliwie będzie teraz bardzo cierpieć, to w końcu jej przejdzie i znajdzie ( chyba, nie mogę tego wiedzieć a 100 % bo to twoje opowiadanie ) kogoś kto naprawdę ją pokocha. Wracając do Reed... zazdroszczę Kyrze takiej przyjaciółki. Dziewczyna rzuciła własne uczucia w kąt, by nie sprawić przykrości swej przyjaciółce. Nic tylko zazdrościć kogoś takiego.
Ami ♥
this-is-my-life-brooklyn.blogspot.com
O jejuśku :D kocham cię za tę końcową scenę :* Z resztą ja cały czas mam chcicę na tego typu rozdziały jak ten, także... :P Z całą pewnością to jeden z moich ulubionych, co prawda mogłaś to trochę bardziej rozbudować, ale jak kto woli :P Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że znajdziesz chwilę i wpadniesz do mnie :*
OdpowiedzUsuńSekretna
chcialam dodac duzo wiecej pikanteri, ale na bloga wchodza osoby w roznym wieku, wiec wiesz..
Usuń