- To niedopuszczalne! Ujawniłaś swoje moce. Złamałaś jedną
z najważniejszych zasad Wybranych! Musisz ponieść tego
konsekwencje. Myślę, że najlepszą karą będzie dla ciebie zakaz
wzięcia udziału w przedstawieniu.
Janie jęknęła. Zrezygnowała z kolejnych prób własnej obrony. Doskonale wiedziała, że w kwestii praw Wybranych pani Malarkey bywała nieugięta. Dlatego nastolatka nie mogła zrobić nic więcej, niż pokornie kiwnąć głową i pogodzić z faktem, że właśnie odebrano jej jedno z marzeń.
Janie jęknęła. Zrezygnowała z kolejnych prób własnej obrony. Doskonale wiedziała, że w kwestii praw Wybranych pani Malarkey bywała nieugięta. Dlatego nastolatka nie mogła zrobić nic więcej, niż pokornie kiwnąć głową i pogodzić z faktem, że właśnie odebrano jej jedno z marzeń.
- I jak było? - spytała Cassie, która od dłuższego czasu
kręciła się przed gabinetem dyrektorki.
- Potwornie. Odebrano mi główną rolę.
- Najwidoczniej nieszczęścia chodzą parami - szepnęła Cassie na tyle głośno, aby Janie mogła ją usłyszeć.
- Co masz na myśli? - spytała.
Cassie usiadła na jednym z krzeseł i wyciągnęła przed siebie nogi, zapatrując się w czubki własnych butów.
- Pokłóciłam się z Christianem. Powiedziałam mu, że powinniśmy dać sobie na wstrzymanie. A teraz tego żałuję.
Janie nie pytała o nic więcej. Usiadła na krześle obok i troskliwie objęła przyjaciółkę, ale ta prędko się od niej odsunęła, zarzucając swoje włosy na lewe ramię. Podejrzane zachowanie skłoniło Janie do odsłonięcia szyi Cassandry.
- Co to jest? - wrzasnęła Janie, widząc nowy ślad po ukąszeniu.
- Ciszej, bo ktoś cię usłyszy.
- Ktoś cię zaatakował? Ktoś zrobił ci krzywdę? Czy to Her... - zawiesiła w pół słowa widząc przechodzącą obok grupkę pierwszoklasistek.
- Wszystko ci później wyjaśnię. To nie jest odpowiedni czas i miejsce - szepnęła Cassie i cmoknęła przyjaciółkę w policzek. - Do zobaczenia na biologii.
Janie podniosła się z krzesła, zapominając o swoich własnych problemach. Tak dawno nie słyszała o żadnym Hertogu, że zaczęła zapominać o ich istnieniu. A Cassie? Cassie dziękowała losowi za zesłanie w odpowiednim momencie osób trzecich. W przeciwnym wypadku nie miałaby szans na uniknięcie odpowiedzi na pytanie Janie. A przecież nie mogła powiedzieć jej prawdy. Jeśli w ogóle, to przynajmniej nie teraz.
- Potwornie. Odebrano mi główną rolę.
- Najwidoczniej nieszczęścia chodzą parami - szepnęła Cassie na tyle głośno, aby Janie mogła ją usłyszeć.
- Co masz na myśli? - spytała.
Cassie usiadła na jednym z krzeseł i wyciągnęła przed siebie nogi, zapatrując się w czubki własnych butów.
- Pokłóciłam się z Christianem. Powiedziałam mu, że powinniśmy dać sobie na wstrzymanie. A teraz tego żałuję.
Janie nie pytała o nic więcej. Usiadła na krześle obok i troskliwie objęła przyjaciółkę, ale ta prędko się od niej odsunęła, zarzucając swoje włosy na lewe ramię. Podejrzane zachowanie skłoniło Janie do odsłonięcia szyi Cassandry.
- Co to jest? - wrzasnęła Janie, widząc nowy ślad po ukąszeniu.
- Ciszej, bo ktoś cię usłyszy.
- Ktoś cię zaatakował? Ktoś zrobił ci krzywdę? Czy to Her... - zawiesiła w pół słowa widząc przechodzącą obok grupkę pierwszoklasistek.
- Wszystko ci później wyjaśnię. To nie jest odpowiedni czas i miejsce - szepnęła Cassie i cmoknęła przyjaciółkę w policzek. - Do zobaczenia na biologii.
Janie podniosła się z krzesła, zapominając o swoich własnych problemach. Tak dawno nie słyszała o żadnym Hertogu, że zaczęła zapominać o ich istnieniu. A Cassie? Cassie dziękowała losowi za zesłanie w odpowiednim momencie osób trzecich. W przeciwnym wypadku nie miałaby szans na uniknięcie odpowiedzi na pytanie Janie. A przecież nie mogła powiedzieć jej prawdy. Jeśli w ogóle, to przynajmniej nie teraz.
Odkąd dziewczyny należały do Grupy Wybranych, Cassandra czuła
się bardzo samotnie. Bezbronność nastolatki powodowała, że
przyjaciółki nie ustępowały jej na krok, co nawiasem mówiąc
bardzo drażniło Christiana. Był to jeden z powodów ich kłótni,
choć nie najważniejszy. Fakt faktem, że właśnie się rozstali, a
Cassie nie wiedziała, komu powinna się zwierzyć. A rana na szyi
bolała niemalże tak samo jak ta w sercu...
*
To coś jest silniejsze ode mnie. Jest zbyt silne. Tylko,
czy będę potrafiła wykrzesać z siebie odpowiednio dużo mocy w
chwili, gdy będzie to konieczne?
Nie rozumiem, dlaczego na spotkaniach Grupy Wybranych
omawiamy kwestie działające jak narkoza, kiedy nikt z nas nie
potrafi jeszcze kontrolować swoich darów. Z wyjątkiem Reed, lecz
ona jest kimś więcej, niż tylko wampirem. Jest strażniczką. - O czym myślisz? - spytał Jonathan, niespodziewanie wyłaniając
się zza pleców Janie.
- Ooo... o niczym - odpowiedziała, przygryzając dolną wargę.
- Janie... Słyszałem o kolejnym castingu do głównej roli. Szepnąłem kilka słów Diggerowi i właśnie walczy o to, byś jednak mogła wystąpić. Wiesz jak on bardzo nas uwielbia? Jeśli się uda, to... - nie zdążył dokończyć, gdyż uradowana Janie rzuciła się chłopakowi na szyję.
- Dziękuję.
- Więc teraz się ze mną umówisz? - spytał Jonathan, znacznie unosząc jedną brew.
- Nie ma mowy! A teraz przepraszam cię, ale zostawiłam książkę w sali od biologii - mówiąc to, Janie odwróciła się na pięcie o mało nie potykając się o stojące obok krzesło. Pełna nadziei, że Jonathan tego nie zauważył, ruszyła na pierwsze piętro. Kiedy uchyliła drzwi, nie mogła uwierzyć własnym oczom. Na biurku Holdera leżała półnaga Celeste, całkowicie poddana nauczycielskiemu pożądaniu. Na widok Janie, Holder podciągnął spodnie i pełen zażenowania głośno chrząknął. Z kolei Celeste posłała dziewczynie spojrzenie pt. "Nie milczysz, nie żyjesz" i założyła na siebie białą koszulkę, zapominając o leżącym na ziemi staniku. Janie podpadła Celeste po raz kolejny. I po raz kolejny będzie musiała za to słono zapłacić.
- Mam nadzieję, że reszta klasy może zaliczyć sprawdzian w formie standardowej? - spytała Janie. - Ale niech się pan nie martwi, będę milczeć jak grób.
Grób to ty sobie lepiej już przyszykuj, zdziro, pomyślała Celeste, szturchając Janie ramieniem.
- Ooo... o niczym - odpowiedziała, przygryzając dolną wargę.
- Janie... Słyszałem o kolejnym castingu do głównej roli. Szepnąłem kilka słów Diggerowi i właśnie walczy o to, byś jednak mogła wystąpić. Wiesz jak on bardzo nas uwielbia? Jeśli się uda, to... - nie zdążył dokończyć, gdyż uradowana Janie rzuciła się chłopakowi na szyję.
- Dziękuję.
- Więc teraz się ze mną umówisz? - spytał Jonathan, znacznie unosząc jedną brew.
- Nie ma mowy! A teraz przepraszam cię, ale zostawiłam książkę w sali od biologii - mówiąc to, Janie odwróciła się na pięcie o mało nie potykając się o stojące obok krzesło. Pełna nadziei, że Jonathan tego nie zauważył, ruszyła na pierwsze piętro. Kiedy uchyliła drzwi, nie mogła uwierzyć własnym oczom. Na biurku Holdera leżała półnaga Celeste, całkowicie poddana nauczycielskiemu pożądaniu. Na widok Janie, Holder podciągnął spodnie i pełen zażenowania głośno chrząknął. Z kolei Celeste posłała dziewczynie spojrzenie pt. "Nie milczysz, nie żyjesz" i założyła na siebie białą koszulkę, zapominając o leżącym na ziemi staniku. Janie podpadła Celeste po raz kolejny. I po raz kolejny będzie musiała za to słono zapłacić.
- Mam nadzieję, że reszta klasy może zaliczyć sprawdzian w formie standardowej? - spytała Janie. - Ale niech się pan nie martwi, będę milczeć jak grób.
Grób to ty sobie lepiej już przyszykuj, zdziro, pomyślała Celeste, szturchając Janie ramieniem.
*
Reed uniosła w górę kubek z kawą, lecz zamarła w bezruchu
zatrzymując wzrok na kulminacyjnym momencie "Igrzysk Śmierci".
Kapitol nie zezwolił na zwycięstwo dwóch trybutów, co oznaczało
tylko jedno: kolejną śmierć.
Zamknęła książkę, nie będąc przygotowana na jej koniec. Przywiązana zarówno do Katniss jak i Peety i nie chciała, by którekolwiek z nich zginęło. Zamiast poznać zakończenie tej historii, Reed postanowiła przywołać w wyobraźni widok areny i kolejnych sponiewieranych na niej ciał. Szybko uświadomiła sobie, że jej życie wygląda podobnie. Była to zaprogramowana przez kogoś arena, na której Hertodzy stworzyli swoje własne zasady, według których skazywano na śmierć. Najgorszy był fakt, że na ich czarnej liście widniało nazwisko jednej z najważniejszych osób w życiu Reed - jej przyjaciółki. Cassandra Johnson - dziewczyna, której los zależał wyłącznie od szczęścia, oraz od kilku wampirów - amatorów. Pomimo to, życie na arenie toczyło się dalej, a ostatnimi czasy nawet niemalże beztrosko.
Zamknęła książkę, nie będąc przygotowana na jej koniec. Przywiązana zarówno do Katniss jak i Peety i nie chciała, by którekolwiek z nich zginęło. Zamiast poznać zakończenie tej historii, Reed postanowiła przywołać w wyobraźni widok areny i kolejnych sponiewieranych na niej ciał. Szybko uświadomiła sobie, że jej życie wygląda podobnie. Była to zaprogramowana przez kogoś arena, na której Hertodzy stworzyli swoje własne zasady, według których skazywano na śmierć. Najgorszy był fakt, że na ich czarnej liście widniało nazwisko jednej z najważniejszych osób w życiu Reed - jej przyjaciółki. Cassandra Johnson - dziewczyna, której los zależał wyłącznie od szczęścia, oraz od kilku wampirów - amatorów. Pomimo to, życie na arenie toczyło się dalej, a ostatnimi czasy nawet niemalże beztrosko.
- Reed, otwórz! - dało się słyszeć zza drzwi pokoju.
Dziewczyna rozpoznając tę barwę głosu miała ochotę zapaść się
pod ziemię, lecz zamiast tego wygramoliła się spod koca i
niechętnie pociągnęła za klamkę.
- Tak? - spytała, mierząc Toma chłodnym wzrokiem.
- Mogę wejść? - spytał nie czekając na odpowiedź. Zwinnym ruchem wsunął się do środka, nie pozostawiając Reed żadnego wyboru. - Pomyślałem, że potrzebujesz z kimś porozmawiać. Jesteś smutna.
- Nie, nie jestem - zaprzeczyła Reed, domyślając się, do czego morze zmierzać ta rozmowa.
- Owszem, jesteś. I postanowiłem poprawić ci humor. Co ty na to? - nie czekając na odpowiedź, zbliżył się do Reed, obejmując ją w talii, ale ta odepchnęła jego rękę.
- Myślę, że powinieneś już pójść.
- Nie poddam się tak łatwo - powiedział na odchodne i wyszedł, uprzednio całując Reed w policzek. Dziewczyna wytarła go rękawem prawej ręki, po czym zatrzasnęła drzwi i westchnęła.
- Tak? - spytała, mierząc Toma chłodnym wzrokiem.
- Mogę wejść? - spytał nie czekając na odpowiedź. Zwinnym ruchem wsunął się do środka, nie pozostawiając Reed żadnego wyboru. - Pomyślałem, że potrzebujesz z kimś porozmawiać. Jesteś smutna.
- Nie, nie jestem - zaprzeczyła Reed, domyślając się, do czego morze zmierzać ta rozmowa.
- Owszem, jesteś. I postanowiłem poprawić ci humor. Co ty na to? - nie czekając na odpowiedź, zbliżył się do Reed, obejmując ją w talii, ale ta odepchnęła jego rękę.
- Myślę, że powinieneś już pójść.
- Nie poddam się tak łatwo - powiedział na odchodne i wyszedł, uprzednio całując Reed w policzek. Dziewczyna wytarła go rękawem prawej ręki, po czym zatrzasnęła drzwi i westchnęła.
Chwilę później zapukano ponownie, ale Reed postanowiła to
zignorować. Dopiero wibracja telefonu zwróciła uwagę dziewczyny.
Cześć, jesteś w pokoju? Właśnie stoję pod drzwiami i próbuję
się do ciebie dostać.
Reed podeszła do drzwi, uchyliła je na oścież i nie
przejmując się konsekwencjami, pocałowała przybysza w usta.
- Lepszego przywitania nie mogłem sobie wymarzyć - odrzekł Jake, przyciągając Reed do siebie.
- Lepszego przywitania nie mogłem sobie wymarzyć - odrzekł Jake, przyciągając Reed do siebie.
Ta Celeste jest nieźle rąbnięta. Rozdział całkiem spoko, chociaż przyznam, że scena ze 'sprawdzianem' powaliła mnie na łopatki.
OdpowiedzUsuńCeleste to straszna zdzira. masakra, nie cierpie jej. I strasznie szkoda mi Janie, bo tak zalezalo na tej roli, ale moze jeszcze jest jajas nadzieja....nie wiem. I ta klotnia Cassie z Chrisem...ladnie moim zdaniem wygladaja wiec szkoda troche, ze sie poklocili :P sorry za brak polskich znakow, ale z komy pisze i tak to wlasnie jest :P chcialabym jeszcze zaprosic na nowy rozdzial u mnie :P Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńsekretna
Chciałabym zaprosić na http://moj-prywatny-pamietnik.blogspot.com gdzie pojawił się nowy rozdział :) Mam nadzieję, że znajdziesz chwilę i wpadniesz :*
UsuńFajny spam, dzięęęęki xD
OdpowiedzUsuńTrolololo podoba mi się xd
OdpowiedzUsuńfajnie piszesz, opowiadanie wciąga ;p
bede zaglądać :)
PS. zapraszam do siebie ---> http://swiat-skrywa-wiele-tajemnic.blogspot.com/
Witam, witam po dość długiej przerwie... ;_; zaczynam wszystko nadrabiać i tak teraz patrzę, że moje zaległości osiągnęły poziom niezwykle zaawansowany D:
OdpowiedzUsuń"Mam nadzieję, że reszta klasy może zaliczyć sprawdzian w formie standardowej?" Zrobiłaś mi dzień! Totalnie mnie to ómarło! Janie jeszcze pożałuje swojego ciętego języka, jak znam takie głupie lafiryndy pokroju Celeste :|
W ogóle takiego nauczyciela można genialnie szantażować. "Nie chce mi pan wystawić 6? To pewnie chce pan stracić pracę..." hahha.. ja to bym się świetnie bawiła XD
Zerwali?! Ale jak to zerwali?! :'| przecież... no ale przecież się tylko pokłócili.. ja się z moim pedałem nawet często kłócę ;_; nie no pls, wróć ich do siebie jakoś ;_;
I co się stało Cassie w szyję? Może Chris jest jakimś Cassiopijcą ._. Albo ktoś zrobił się głodny a akurat Cass nawinęła mu się pod nogi... :|
No i co z Reed i Jakeiem... ona go nie miała odstawić....................
.
.
.
co się tu dzieje :--))))
.
.
.
Czytam dalej ;_;